Kampania wyborca w USA odbywa się według reguł: cokolwiek Donald Trump powie – zostanie użyte przeciw niemu. Lekarstwem na to miały być wykresy oparte o realne liczby. Portal businessinsider.com poddał te dane krytyce. Dwa wykresy pominięto – bo one ponoć nie dotyczą gospodarki. Ilość „wziontek” jakie fundacja Clinton wzięła zza granicy rzeczywiście ma ograniczone znaczenie. Ale wzrost ilości wyroków więzienia za „panowania” Obamy dotyczy ważnej gałęzi gospodarki USA, jaką jest prywatne więziennictwo.
Kolejny wykres pokazuje odsetek gospodarstw domowych, które są właścicielami swoich domów:
I co z tego, że poziom ten jest najniższy od 50 lat – skoro Trump się myli? Bo to nie Obama jest temu winien. Po prostu wcześniej ten wskaźnik był za wysoki. Poza tym młodzi chcą mieszkać w miastach, gdzie o własność jest trudniej.
Następny wykres pokazuje poziom finansowania przez „sępie fundusze” (fundusze hedgingowe):
Tu znowu znaleziono błąd – bo Trump powołał się na Centrum Odpowiedzialnego Biznesu, a ta organizacja oszacowała finansowanie Clinton z tego źródła o połowę niżej. Natomiast liczba podana przez Trumpa pochodzi z Wall Street Journal, który uwzględnił trzy firmy, które w istocie nie są funduszami hedgingowymi.
Kolejny wykres pokazuje wzrost długu publicznego w czasach Obamy) o 50%:
Ale dlaczego Trump nie zauważa tego, że na ten dług wpływały regulacje które Obama zastał (w tym związane walką z kryzysem z 2008 roku). A poza tym dolar jest walutą rezerwową świata, więc zawsze można sobie dodrukować odpowiednią ilość dolarów i każdy dług spłacić.
Ostatni wykres dotyczy ilości uchodźców z Syrii przyjętych w USA – ale te liczby są rzeczywiście śmiesznie małe wobec milionów jakie przybywają do Europy:
Dziwi jedynie to, że w tym wypadku autora nie interesuje to, że wykres nie dotyczy gospodarki.