Filozof Zbigniew Mikołejko zastanawia się w wykładzie dla młodzieży, dlaczego zło fascynuje ludzi bardziej, niż dobro.
Takie przedstawienie problemu sugeruje, jakoby oczywista była ta fascynacja złem, a problemem były jedynie przyczyny tego stanu rzeczy. Tak jednak przecież nie jest. Uniwersalną cechą człowieka jest chęć bycia dobrym. Zdarzają się niekiedy osoby rzeczywiście zafascynowane złem i świadomie zło czyniące. Są to jednak przypadki wyjątkowe i raczej należałoby je rozważać w kategoriach dewiacji (odchyleń) niż normy. Historia ludzkości pełna jest za to bohaterów, którzy poświęcali się dla dobra ogółu. Nawet gdy z perspektywy historii oceniamy jakieś decyzje lub zdarzenia, jako wynik dominacji zła, to raczej mamy do czynienia z brakiem wiedzy niż świadomym wyborem.
Dlaczego jednak zło jest obecne w naszych dziejach?
Przyjmując perspektywę odległą od religii, stajemy wobec problemu istnienia zła bezradni. Możemy co najwyżej zrozumieć zło powstające jako wynik ulegania popędom. To jednak nie tłumaczy wszystkiego. Zwierzęta zabijają dla zdobycia pożywienia lub dominacji w stadzie. Człowiek potrafi zabić z niewytłumaczalnych w tych kategoriach powodów. Pełne zrozumienie tego fenomenu jest trudne bez przyjęcia perspektywy religijnej. Dlatego pragmatyczne podejście do teorii społecznych (analogiczne jak w naukach przyrodniczych) powinno nas skłonić do akceptacji religii.
W życiu człowieka religijnego wybór między dobrem i złem ma głębszy sens. Każda taka decyzja jest krokiem na drodze ku zbawieniu (wyzwoleniu). Trudno sobie wyobrazić taką drogę (stawanie się człowiekiem) bez zła.
Czy zło zostało zatem stworzone przez Boga?
Czy to nie okrutne: poddawać człowieka działaniu zła, aby wydobyć z niego dobro? Tak jak ogień wydobywa to, co trwałe i szlachetne z rudy metalu?
Zatrzymajmy się chwilę przy tej metaforze ognia. Ogień pozwala upiec chleb i daje człowiekowi ciepło. Jednak może on być użyty także przez człowieka w celach niszczycielskich. Czy zatem ogień jest dobry, czy zły? Odpowiedź jest oczywista: to konkretne użycie ognia może być złe i trudno mieć do Boga pretensje o to, że stworzył zły ogień. Bóg jest według chrześcijan stworzycielem bytów (przyrody). Posługując się przyrodą (która nie jest sama w sobie złem) człowiek może czynić zło. Ale to jego dzieło – a nie dzieło boże. Mało tego – działanie tak powstałego zła pozwala osiągnąć większe dobro: zdobycie zbawienia / oczyszczenie / pełnię człowieczeństwa.
Zło a cierpienie
Najtrudniejszym problemem jest wyjaśnienie cierpienia będącego wynikiem zła. Pojawiająca się w świętych księgach teza, że cierpienie jest karą za grzechy, jest mocno kontrowersyjna. Za jakie grzechy cierpią małe dzieci, umierające z powodu nowotworów? Trudno w ogóle mówić o jakimkolwiek sensie tego cierpienia, jeśli nie potraktujemy go jako faktu społecznego. Takie rozumienie cierpienia jest trudne do zaakceptowania, ale nie jest pozbawione sensu. Możemy powiedzieć, że nie rozumiemy „wyroków boskich”, ale nie możemy na tej podstawie formułować „aktu oskarżenia” wobec Boga.
Zło w kulturze masowej i polityce
Wracając do wyjściowego pytania o fascynację złem, należy stwierdzić, że to nie zło jest fascynujące, ale proces stawania się człowiekiem w konfrontacji ze złem. Nawet we współczesnej, zamerykanizowanej kulturze pełnej przemocy, dobro zazwyczaj zwycięża. Chcemy wierzyć w to, że ludzie są z natury dobrzy. Nawet najgorsi mordercy wierzą w ograniczony zasięg zła. Robią to, co ich zdaniem konieczne dla osiągnięcia ich celów, które choćby z utylitarnych powodów są dobre. Przykładem takiej postawy jest współczesny liberalizm. Wyznają go „dobrzy ludzie”, którzy jedynie uważają, że w biznesie nie ma miejsca na moralność. Teza mówiąca o tym, że daje się rozdzielić liberalizm gospodarczy oraz społeczny jest dla nich niezmiernie ważna – bo pozwala im myśleć o sobie dobrze. Stąd gwałtowność reakcji na próby podważenia tej tezy;
Nadczłowiek
W rozważaniach na temat zła nie sposób pominąć Nietzschego. Zbigniew Mikołejko zbyt uprościł rolę tego filozofa, wiążąc go z totalitaryzmem. Nadczłowiek według Nietzschego nie potrzebuje konfrontacji dobra ze złem, aby uzyskać pełnię człowieczeństwa. On jest ponad to. Robi to, co należy, nie zaprzątając sobie głowy problemem dobra i zła (który pozostawia ludziom słabym).
Koncepcja nadczłowieka jest więc alternatywą dla opisanej powyżej koncepcji człowieka moralnego (stawania się człowiekiem dzięki przezwyciężaniu zła). Katastrofa faszyzmu jest dobrym argumentem za tym, że jednak istnienie alternatywy dla koncepcji człowieka moralnego jest iluzoryczne. To zresztą zostało już tysiące lat temu opisane w historii Adama i Ewy :-).
Jerzy Wawro, grudzień 2013