Stanisław Gomółka twierdzi, że rząd w sprawie OFE dopuszcza się manipulacji. Największą manipulacją ma być opinia na temat wpływu OFE na dług publiczny. Bo „obniżenie składki do OFE to zamiana jedynie długu jawnego na ukryty”.
O co chodzi tak naprawdę Gomółce i o co chodziło draniom, którzy nas wkopali w OFE? Ich argumentacja jest prosta: społeczeństwo się starzeje, więc coraz więcej będzie emerytów i coraz więcej będą oni to społeczeństwo kosztować. No i skąd wziąć na to pieniądze? Oczywiście z systemu finansowego. Dajcie nam wasze pieniądze, mówią bankierzy – a my wam zapewnimy emerytury. Czy powinniśmy ich posłuchać?
Dla zrozumienia problemu rozważmy prostszy model: wioski z wielopokoleniowymi rodzinami. Starych ludzi (emerytów) utrzymują w takiej wiosce młodsi, zdolni do pracy. Ale naturalna specjalizacja stwarza konieczność wymiany dóbr, a na dodatek młodzi coraz częściej mieszkają oddzielnie. Wprowadzono więc system wymiany oparty o pieniądz. Pozwala on nadal zapewnić wszystkim seniorom godne życie dzięki pracy młodych. Każdy z pracujących oddaje część efektów swej pracy w postaci wymierzonej pieniądzem wartości do wspólnej kasy, z której wypłaca się seniorom co miesiąc „emeryturę”. W stosunku do wymiany naturalnej (bez pieniędzy) nie ma istotnej zmiany. Nadal młodzi dzielą się efektami swej pracy z ludźmi pokolenia swoich rodziców. Kiedy struktura demograficzna się zmienia i odsetek emerytów jest coraz większy, młodzi muszą pracować więcej lub bardziej efektywnie (co akurat problemem nie jest, bo postęp naukowo-techniczny w sposób naturalny powoduje zwiększoną wydajność). Ale przychodzi taki „Gomółka” i mówi: nie musicie więcej pracować, tylko musicie mieć więcej pieniędzy, a bank wam je pożyczy! W normalnym społeczeństwie powieszono by takiego na suchej gałęzi (biorąc pod uwagę zasady chrześcijańskie, miłosiernie skopano by mu d....).
Panie Gomółka! To pan jesteś manipulant albo idiota, albo jedno i drugie.
Gdybyś pan był ekonomistą, za jakiego się podajesz, to rozumiałbyś, że transfer między ZUS a OFE powoduje zamianę zobowiązań na dług finansowy. A różnica jest mniej więcej taka jak między obietnicą, że pomaluję mieszkanie, a obietnicą, że zapłacę za malowanie.
Jeśli ktoś ma wątpliwości co do powyższej opinii na temat Wielkiego Finansisty Stanisława Gomółki, to proszę się do niego zwrócić o przedstawienie dokumentów poświadczających nasz dług na kwotę 3bln złotych o których on pisze.
Jeśli takie „profesory” będą miały wpływ na nasze sprawy publiczne, nigdy nie wyzwolimy się z finansowej niewoli.
Jerzy Wawro, 24 grudnia 2013