Jeśli jest cokolwiek godne ocalenia w naszej telewizji publicznej, to jest to Teatr Telewizji. Od czasu do czasu pojawiają się w nim przedstawienia, które są wydarzeniami kulturalnymi. Sztuki, które poruszają i odsłaniają elementarne prawdy, o których na co dzień nie myślimy. Oglądając je, można uznać, że słowo „misja” w odniesieniu do polskich mediów nie jest zupełnie pozbawione treści. Takim wydarzeniem jest bez wątpienia spektakl „Norymberga”, który wczoraj przypomniał Program Pierwszy TVP.
Chcąc polecić tą sztukę i oszczędzić sobie czasu na pisanie recenzji, zacząłem szukać „gotowca” w internecie. W ten sposób odkryłem drugi wymiar kultury – jako nadbudowy tworzonej przez ludzi kulturalnych. Najbardziej genialne dzieła odsłaniają prostą rzeczywistość. Po ich doświadczeniu pozostaje nam stanąć oko w oko z tą rzeczywistością. Ta konfrontacja może być nieznośna. Wtedy do akcji wkraczają ludzie kulturalni. Herbert jednym z wierszy określił ich słowem „Ornamentatorzy”.
Końcowy fragment wiersza Herberta opisuje cel ich działania:
„na ulicy radosnych pochodów
szary mur więzienny w oczy kłuje
brzydka plama w krajobrazie idealnym
sztukatorów co najlepszych wezwali
całą noc sztukatorzy malowali
nawet plecy tych co siedzą z tamtej strony
na różowo”.
Spektakl „Norynberga” opowiada historię pułkownika służb PRL'u, który rozumie wagę swych czynów i chciałby za nie zostać osądzony. Tak jak zbrodniarze w Norymberdze. Rozumie też, że waga jego czynów przesądza o tym, że nie mają znaczenia żadne okoliczności łagodzące. Nie wolno roztrząsać ani motywów, ani poziomu zaangażowania w służbie totalitarnej władzy. On chce tylko, aby przed sądem zostały ujawnione jego czyny i zapadł sprawiedliwy wyrok, który w praktyce oznaczałby dożywocie. Dziennikarka słuchająca opowieści pułkownika – jak większość Polaków – chciałaby przed tym uciec. To nie jej sprawa. Zmienia zdanie, gdy dowiaduje się jaki wpływ na jej życie miały działania pułkownika. Sądzę, że pomimo wyjątkowości historii dziennikarki, ona reprezentuje w sztuce tą część społeczeństwa, która zrozumiała co komuniści nam zrobili. Na pytanie o przebaczenie pada krótkie „nie”. Znów zacytuję Herberta: „i nie przebaczaj zaiste nie w twojej mocy przebaczać w imieniu tych których zdradzono o świcie”.
Tyle na temat sztuki. A oto fragment dzieła jednego z ornamentatorów: „Jeżeli spróbować wyciągnąć ze spektaklu jakiś morał, byłoby to prawdopodobnie stwierdzenie, że nic nie jest tak proste, jak może się z zewnątrz wydawać”.
Czytając coś takiego trudno ocenić, co jest bardziej porażające: prosta prawda pokazana w spektaklu, czy ujawniony w recenzji kunszt zakłamania, przed którym Herbert chciał uciekać przez okno.
Jerzy Wawro, 4-03-2014
na zdjęciu rewelacyjny Janusz Gajos w sztuce "Norynberga" (aut: TVP)