Czy bezpłatne studia, to największa niesprawiedliwość XXI wieku? Tak twierdzi redaktor Maciej Miłosz z „Gazety Prawnej”. Przedstawia bardzo mocne argumenty i rozsądne propozycje zmian. Na przykład „wariant węgierski”: Rozpoczynając naukę, studenci podpisują kontrakt, w którym zobowiązują się, że w czasie 20 lat po ukończeniu studiów przepracują na Węgrzech tyle lat, ile studiowali […]. Dodatkowo nie mogą studiować dłużej niż 150 proc. czasu przewidzianego na dany kierunek studiów. Jeśli tak zrobią lub w ogóle nie ukończą nauki, muszą oddać nakłady, jakie na ich edukację przeznaczyło państwo.
A jednak tekst ten należy uznać za mało obiektywny z uwagi na pominięte aspekty tej sprawy.
1. Jakość i koszty kształcenia.
Póki uczelnie są przechowalnią dla takich idiotów jak Magdalena Środa, kalkulacje kosztów kształcenia traci jakikolwiek sens. Wspomniana paniusia jest tylko jednym – skrajnym przykładem. Nie ma żadnego sensownego mechanizmu selekcji i rywalizacji wśród naukowców. Pomysł, że samo płacenie za studia może być podstawą zbudowania takiego mechanizmu jest niedorzeczny. Młodzież nie ma dostatecznej wiedzy i kwalifikacji.
2. Potrzeby gospodarki.
My nie kształcimy młodzieży wyłącznie dlatego, że to sposób na rozładowanie społecznych napięć (choć to niewątpliwie jest istotne). W Polsce zaczyna brakować lekarzy i programistów. Czy wprowadzenie odpłatności spowoduje zwiększenie ilości absolwentów? Bardzo wątpliwe. Zmniejszy emigrację? Raczej odwrotnie. Biorąc kredyt w Polsce łatwiej będzie go spłacać po wyemigrowaniu.
3. Oprocentowanie.
Póki oprocentowanie kredytów jest u nas na poziomie lichwy, to mówienie o „kredytach studenckich” wygląda na kpinę. Oczywiście można wprowadzić preferencję. Ale czy nie lepiej dopłacać od razu studentom albo uczelniom, niż bankierom,?
4. Drenaż mózgów.
Dlaczego najlepsi wyjeżdżają? Motywacje bywają różne. Jednak z pewnością w tych kalkulacjach pojawia się pytanie, czy chcemy mieszkać w kraju zdominowanym przez debili. Póki w życiu publicznym królują osobniki w rodzaju wspomnianej Środy, czy Palikota, jakiekolwiek pretensje do młodych są pozbawione podstaw. Rządząca partia prowadzi politykę niszczącą podstawy solidarności społecznej. Tym draniom wydaje się, że to tylko walka obliczona na efekt wyborczy. Ale to ma o wiele głębsze znaczenie. Bez odbudowy poczucia solidarności, godności i narodowej dumy nie da się w sposób pozytywny kształtować postaw chęci pracy dla Ojczyzny.
5. Pozytywne skutki swobody przepływu osób.
Jeśli student z Polski jedzie pracować do Doliny Krzemowej to jest to nie tylko jego osobisty sukces. Pod warunkiem oczywiście, że więzi z krajem nie zostaną zerwane. Dzięki takiej swobodzie przepływu mamy w Polsce informatykę na najwyższym poziomie (choć nie znaczy to, że wszystkie uczelnie kształcą tak samo). Inwestycji w studenta nie da się więc rozliczyć jako pojedynczej transakcji.
Może więc jednak bezpłatne studia to nie jest aż taka niesprawiedliwość....
Jerzy Wawro, 20014-05-10
Źródło grafiki: Flickr