Pierwsze reakcje na śmierć rosyjskiego opozycjonisty są ostrożniejsze, niż można się było spodziewać. Światowi przywódcy wyrazili żal i oburzenie, ale poza tym ich komentarze są wyważone. 

Naturalnym jest jednak snucie hipotez, kto mógł być sprawcą tego mordu. Istnieje szansa na to, że to był zwykły bandycki napad jakichś „złodziei samochodów”. W to jednak bardzo trudno uwierzyć. Jakie są bardziej prawdopodobne hipotezy?

1. To Władimir Putin kazał zabić swojego krytyka. Zwolennikami tej tezy są głównie rosyjscy opozycjoniści (tacy jak słynny szachista Kasparow) i niektórzy Polacy. Na przykład pełniący obowiązki dyrektora Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia (relikt z czasów, gdy Putin ściskał się z Tuskiem) Sławomir Dębski stwierdził, że Rosja używa siły już nie tylko w polityce zewnętrznej ale też wewnętrznej. Zakładając, że Putin nie jest idiotą, jego udział w tym morderstwie należy raczej wykluczyć. Trudno wskazać na korzyści, jakie mógłby on dzięki temu osiągnąć. Stracić może zaś bardzo dużo. Nie chodzi tylko o możliwość rozbudzenia protestów – bo w obecnej sytuacji rosyjska wersja „Majdanu” jest mało realna.

W komentarzach przewija się informacja o tym, że Niemcow czuł się w Moskwie bezpieczny, gdyż panuje przekonanie, że politycy pewnego szczebla są nietykalni (a Niemcow był członkiem rządu w czasach Jelcyna). Putin prędzej czy później będzie „byłym politykiem” i zmiana obecnego stanu raczej nie jest mu na rękę.

2. Bardziej prawdopodobne jest samowolne działanie jakichś zwolenników Putina, którzy postanowili uciszyć krytyka swojego wodza. Trochę razi zestawienie głupoty, która musiałaby stać za taką motywacją, z zimną perfekcją realizacji zabójstwa. Ale w Rosji niczego wykluczyć się nie da.....

3. Zarówno Władimir Putin, jak i wielu innych komentatorów rosyjskich zwracają uwagę na to, że mogła być to wymierzona w Rosję prowokacja. To morderstwo bardzo przypomina niedawne „samobójstwo” w Argentynie niewygodnego dla władz prokuratora. Obydwa te przypadki pasują idealnie do scenariusza sensacyjnych filmów o CIA. W obu mamy przywódców nie lubianych w Waszyngtonie, na których pada cień winy. W Bunos Aires mamy teatralny chwyt z brudnopisem oskarżenia wyciągniętym z kosza. W Moskwie za to akcję umieszczono pod oknami Kremla.

To wydaje się aż zbyt oczywiste i prymitywne. Jednak CIA nie wygląda na organizację zbyt nowoczesną. Jednak oskarżenia pod adresem CIA opierają się na założeniu, że ta organizacja jest w znacznym stopniu zdegenerowana. Wcześniejsze jej akcje zawsze dawały wykonawcom przynajmniej pozory moralnej słuszności i demokratycznego mandatu.

4. Istnieje jednak grupa wpływowych osób, w odniesieniu do której podejrzenia moralnych rozterek byłyby wręcz obraźliwe. Są to bohaterowie książki „Wojna o pieniądz”. Ich bezwzględną determinację w atakowaniu państw próbujących wyrwać się z finansowej pułapki dobrze widać na przykładzie Argentyny. A Rosja Putina jest w tych dążeniach bardzo zdeterminowana. W grę wchodzą tak wielkie pieniądze, że zabicie setki takich Niemcowów, albo tysięcy Ukraińców to z pewnością jedynie nic nie znaczące straty uboczne.

Z całą pewnością w każdym przypadku - poza oczywiście (1) – władzom Rosji będzie bardzo zależało na wykryciu sprawców. Jeśli była to akcja zorganizowana profesjonalnie (3,4) – szanse powodzenia są nikłe. W tym wypadku można się natomiast spodziewać od poniedziałku zalewu antyputinowskiej propagandy. Paul Craig Roberts uważa, że to będzie potwierdzeniem istnienia antyrosyjskiego spisku.