Referendum zarządzone przez Komorowskiego na potrzeby jego kampanii wyborczej odbędzie się. Zamiast dopisywać do niego pytania, proponuje dodatkowe referendum w dniu wyborów.
Prezydent Duda wydał „salomonowy wyrok”. Choć chyba jednak bardziej pasuje tu określenie „Panu Bogu świeczkę a diabłu ogarek”.
1. Nie wiadomo po co mamy wydawać kilkaset milionów złotych. Była doskonała okazja do zaproponowania rozwiązania, jakie jest w USA – ojczyźnie referendów. Tam zawsze w pierwszy torek po pierwszym poniedziałku listopada odbywają się wybory powszechne. Nazywa się to „election day”. W Polsce jest o tym głośno raz na 4 lata – gdy Amerykanie wybierają Prezydenta. Jednak w tym samy dniu odbywają się wybory innych władz lub referenda. Obywatele mogą decydować w tym dniu o zmianie prawa. Obywatele decydują o legalności marihuany, etykietowaniu produktów GMO i wielu innych kwestiach.
Analogiczne rozwiązanie proponował w Polsce „Klub Jagielloński” - więc z całą pewnością Prezydent Duda zna tą propozycję. w Nie wiadomo dlaczego się na nie nie zdecydował. Nawet jeśli w tym roku jest trochę za późno – to wyjście z taką inicjatywą byłoby ważną deklaracją polityczną.
2. Styropianowy Marszałek Senatu ogłosił, że „on nie pozwoli”, co samo w sobie powinno być dobrym powodem, żeby spróbować. Nie wiadomo dlaczego mamy spokojnie patrzeć jak byle łajza chce decydować co w Polsce jest zgodne a co nie jest zgodne z prawem. A większej łajzy za przeciwnika politycznego trudno w Polsce znaleźć. Jeśli to „budowanie wspólnoty” jakie głosi Andrzej Duda ma polegać na unikaniu konfliktów – to na pewno nic dobrego z tego nie wyniknie.