Amerykanie zaoferowali Rosjanom pomoc w ustaleniu przyczyn katastrofy samolotu A321. Na razie (!?) brak dowodów, że przyczyną katastrofy był terroryzm. Ale jak podała amerykańska telewizja NBC, satelita zarejestrował błysk ognia w trakcie katastrofy. Jakieś dziwne są te amerykańskie satelity – widzą to co im pasuje. Satelita nie zarejestrował momentu wystrzelenia rakiety BUK, która zestrzeliła samolot nad Ukrainą (choć holenderskim śledczym i tak udało się „na słuch” ustalić tor jej lotu). Satelity nie zarejestrowały też bombardowań szpitali w Syrii (ale Amerykanie i tak wiedzą, że Rosja to robi).
Redaktor Haszczyński z „Rzeczpospolitej” ubolewa, że „o złu wyrządzanym przez Rosjan wspomina się między wierszami”. Komentarz z pytaniem, dlaczego Amerykanie nie mówią z całą mocą i dowodami na stole, został usunięty. Może dlatego, że zwracał równocześnie uwagę na tłumaczenie Amerykanów (według Haszczyńskiego), gdy zbombardowali szpital w Afganistanie. Podobno mówili, „że zostali wprowadzeni w błąd przez afgańską armię rządową, która sugerowała, iż wśród pacjentów ukryli się talibowie”. To po prostu niesłychane, że cywilizowany człowiek może coś takiego powiedzieć/napisać. Nie ma się co martwić problemem uchodźców. Wystarczy powiedzieć Amerykanom, że są wśród nich terroryści, a oni już załatwią resztę ;-)