W Danii parlament uchwalił ustawę przewidującą między innymi konfiskowanie uchodźcom wartościowych przedmiotów na poczet kosztów związanych z ich pobytem.
W Niemczech tamtejszy Jugendamt nadal prowadzi swą kontrowersyjną politykę, której skutkiem są tragedie wielu rodzin. W Polsce toczy się właśnie śledztwo w sprawie dwóch kilkuletnich dziewczynek, które jacyś niemieccy zboczeńcy dostali po odebraniu ich polskim rodzicom.
W Wielkiej Brytanii z kolei zaczął obowiązywać sexual risk order - czyli rodzajem środka zapobiegawczego stosowanego wobec osób, które - według policji - mogą dopuścić się napaści na tle seksualnym, nawet jeśli osoba taka nigdy nie została skazana za tego rodzaju przestępstwo. Na mocy tego orzeczenia pewien mężczyzna musi przekazać policji "wszelkie informacje dotyczące kobiety, z którą ma zamiar uprawiać seks - w tym jej nazwisko, adres i datę urodzenia".
Te wiadomości z jednego tylko dnia pokazują – że rzeczywiście zachodnia demokracja kwitnie i jedynym zmartwieniem pozostaje Polska.
Cały świat się martwi, bo w Polsce mamy rządy autorytarne. Staliśmy się już przedmiotem akademickich badań. Profesor renomowanego Princeton University zauważył nawet, że obecna władza zdążyła upolitycznić sądownictwo – coś chyba nasi targowiczanie przespali? Może byli zajęci wymyślaniem kolejnych szantaży pod adresem prezydenta. Tym razem zagrożą poparciem obcej inwazji militarnej, a nie tylko propagandowej?
Polacy też się martwią, bo mają rząd „niepolski”, tylko „patriotyczny”. Ten przypadek wcale nie jest śmieszny, gdyż pokazuje do czego może doprowadzić propaganda.