Jednym ze standardów III RP pod rządami Tuska była akcyjność działań. Wódz wybierał aktualny odcinek walki, media nakręcały atmosferę, a organa państwa przystępowały do działania. Tak było w przypadku wojny rządu z kibicami. Wspomina o tym barwnie jeden z blogerów: Mamy do spacyfikowania być może niedużą w skali kraju, ale dosyć krzykliwą i dobrze zorganizowaną grupę społeczną, która bruździ nam na stadionach, wykrzykuje jakieś prześmiewcze hasła, wywiesza niepochlebne transparenty, domaga się realizacji jakichś obietnic wyborczych, a nade wszystko, pozwala sobie określać centralny organ władzy naszej mianem „matoła”.
Pacyfikacja tej akurat grupy społecznej jest o tyle wdzięczna, wygodna i kusząca, że niekiedy miewają niektórzy z przedstawicieli tejże grupy dosyć specyficzne podejście do ogólnego zagadnienia porządku publicznego, z dziecinną łatwością można zatem rozegrać tę sprawę na polu marketingu politycznego, wprowadzając społeczeństwo w stan niepokoju, nadymając poczucie zagrożenia i kreując siebie samych na gwarant ładu i porządku.
Polscy kibice często występują przeciw lewactwu, więc nie mogli liczyć na histerię „europejczyków” z Beneluksu.
Jednak coś się w Polsce zmienia.
Sąd właśnie uniewinnił lidera kibiców Legii Warszawa „Starucha” - określanego mianem „więźnia politycznego”, choć „śledczy zaprzeczali, by zatrzymania pseudokibiców miały związek z tym, że na początku czerwca zaczynało się w Polsce Euro 2012”. Historia tego kibica to i tak drobiazg naprzeciw tego co spotkało Macieja Dobrowolskiego: trzy i pół roku w więzieniu bez postawienia zarzutów. Telewizja Trwam nadała niedawno dwuczęściowy reportaż na ten temat. W samym centrum cywilizowanej Europy udało się więc w XXI wieku zorganizować prześladowania wybranej grupy społecznej. To są te standardy do których według KOD'owców i wspomnianego lewactwa należy wrócić?