Wczoraj było święto narodowe Francji. W Nicei odbył się pokaz sztucznych ogni, na którym zebrał się tłum oglądających. Terroryści wjechali wielką ciężarówką w tłum opuszczający miejsce pokazu. Zginęło około 80 osób. Sto osób jest rannych. Osiemnaście w stanie krytycznym.
Terrorysta zginął – prawdopodobnie w wymianie ognia z policją. Był to mieszkaniec Nicei pochodzenia francuko-tunezyjskiego. W kabinie ciężarówki znaleziono granaty.
Prezydent Francji zapowiedział działania odwetowe. Na ulicach miast pojawi się co najmniej 10 tys żołnierzy. Stan wyjątkowy który właśnie miał się zakończyć – został przedłużony o kolejne trzy miesiące. Jak jednak bronić się przed atakami które mogą być dokonane przy pomocy każdego możliwego narzędzie, przez jednego z milionów muzułmanów?
W chórze potępień i wyrazów współczucia nie słychać przedstawicieli świata islamu. Gniew przywódców zachodu przeradza się w zapowiedzi zdecydowanie więcej ataków w Iraku i Syrii. To zapewne będzie rodzić kolejnych terrorystów….
Refleksja po zamachach w Brukseli „Europa uderzyła się w piersi i wyznała swoje winy” – szukając „płaszczyzny dialogu z muzułmanami, której nie dałoby się łatwo odrzucić” wydaje się w chwili obecnej zupełną abstrakcją. To jest wojna, która na razie toczy się poza granicami Polski. Jak długo? Trzeba się modlić nie tylko za ofiary w Nicei, ale też za bezpieczeństwo młodzieży, która przyjedzie wkrótce z całego świata do Polski.