Nadmierne zaangażowanie w sprawy publiczne grozi rozstrojem nerwowym i innymi problemami psychicznymi. Może też powodować chorobliwe napady śmiechu lub melancholii – zależnie od usposobienia i nastroju.
Stanowczo odradza się oglądanie na Twitterze profilu Profesora Zaradkiewicza, którego chcą się pozbyć z Trybunału Konstytucyjnego – bo nie pasuje im do towarzycha. Można tam zaleźć na przykład takie komentarze jak pytanie o wykręty sędziego Stępnia: „Czy mogliby mi Państwo pomóc, na ile pytań odpowiedział Pan sędzia Stępień w @tvp_info ? Nie mogę się doliczyć”. Albo ten pod oskarżeniem Leszka B. kierowanego pod adresem sędziny TK, która nie zgadza się z prezesem (Komuniści też likwidowali niezależne sądy przez infiltrację): „Rzeczowa analiza b. pracownika Instytutu Podstawowych Problemów Marksizmu-Leninizmu przy KC PZPR, członka partii komunistycznej”.
W mediach można znaleźć informację o tym, że Pani Hanna Gronkiewicz-Waltz znalazła oryginalny sposób obrony przed atakiami. Nie brak komentarzy, że jej przymykanie oczu na grabież warszawskiego majątku wiąże się z tym, że jej rodzina też w tym brała udział. Prezydent Warszawy postanowiła więc donieść do prokuratury na własnego męża.
Tymczasem Obrońcom Demokracji „wolnego świata” udało się zdławić opór Walonii i podpisać już nic nie stoi na przeszkodzie w podpisaniu zniewalającego nas traktatu CETA. Nasi dzielni i patriotyczni władcy wyjaśnili narodowi, że przecież to nie oni negocjowali, tylko poprzednicy. No – to wszystko jasne. W Warszawie też kradli za poprzedniej władzy – to skąd to nierówne traktowanie. Ludzie z PSL-u mówią ponadto, że to KE negocjowała – w tajemnicy, a oni byli tak samo doinformowani jak reszta społeczeństwa.
Teoretycznie rzecz biorąc – jedynie w religii można znaleźć ukojenie dla nerwów w tych niespokojnych czasach. Pod warunkiem, że w Kościele szukamy Boga, a nie ludzkiej mądrości. Trwa bowiem akurat świętowanie – z udziałem samego Papieża – 500 lecia rozbicia Kościoła. Musimy jakoś radzić sobie z abdykacją Kościoła Katolickiego z pozycji głosiciela jednej prawdy. Przejawia się ona też w rozwoju potworka intelektualnego nazywanego„judeochrześcijaństwem”. Tego między innymi dotyczy ostatni program „Warto rozmawiać” Jana Pospieszalskiego. Jakby tego było mało – pojawiła się tam rozmowa z wicepremier Ukrainy Iwanną Kłympusz-Cyncadze. Ukraińska polityk mówi, że jakby tak historycy doszli kiedyś do tego, że któryś z ukraińskich bohaterów dawał rozkazy mordowania – to oczywiście przestanie być bohaterem. Przypomina się tu Janusz Korwin-Mikke, który zauważył, że Hitler w ogóle wiedział o Holocauście. Ukraińcy stanowczo powinni pogadać z Merkel – dlaczego nie ma ulic nazwanych imieniem tego polityka, który chciał – aby Niemcy były wielkie. O pytanie do polskich polityków, dlaczego bezwarunkowo angażują się w ukraińską awanturę – prowadząc nas do udziału w potencjalnym konflikcie jądrowym pytać nie warto. Na pewno nie wynika to z niewiedzy, albo z „dobrych chęci” - każdy kto interesuje się polityką wschodnią musiał zetknąć się z opinią rzeszowskiego politologa Andrzeja Zapałowskiego – która prawdopodobnie odzwierciedla poglądy większości mieszkańców przygranicznych terenów. Ale kto by się liczył ze zdaniem tego zapyziałego Podkarpacia. Ma ono tyle do gadania co mała Walonia.
Na koniec ostrzeżenie dla dzieci. Nie zajmujcie się polityką, bo wyrośnie z was takie cóś, co na prośbę o „pozdrowienie brata” reaguje obelgami: „wie pan co, jest pan po prostu głupim chamem”. „To były klasyczne, ubeckie argumenty” – kontynuował redaktor naczelny "GW", który pochodząc z ubeckiej rodziny przecież wie co mówi ;-).