Antoni Macierewicz bywa bardzo irytujący, gdy w miejsce prawdy przedstawia swoje mniemania. Dla przykładu zaraz po opublikowaniu raportu Millera nazwał go kłamliwym, a potem dopiero zabrał się za szukanie dowodów kłamstwa. Mafia nie zostaje mu dłużna, organizując polowanie z nagonką – dokładnie tą samą metodą. Ostatnio oskarżono go o ujawnienie tajnego dokumentu tłumaczce, która nie miała takich uprawnień. Dowodem ma być umowa, która jednak ma datę późniejszą, niż data upublicznienia dokumentu. Nic nie szkodzi – mówią mafiozi. Na pewno są inne dowody. Tak samo jak z całą pewnością są dowody na smoleński zamach.
Przynajmniej co do jednego osiągnęli Polacy konsensus: metod dochodzenia prawdy. Najpierw napluć, a potem poszukać uzasadnienia. Ostatecznie i tak zwycięży „prawda” tego, kto będzie miał władzę.