Mogliśmy to obserwować w Polsce, gdy zalew styropianowej elity był mniej drastyczną powtórką czasów, gdy „nie matura lecz chęć szczera ….”. Możemy to obserwować na Ukrainie, gdy kandydat do sprawowania rządów „leci Balcerowiczem”. Oczywiście naród musi dostać coś w zamian za kontrolę nad gospodarką. Każdy pomysł politycznej menadżerii jest dobry – byle czymś zająć rozpalone głowy. W zasadzie im głupszy, tym lepszy. Cofnięcie zgody na używanie języków mniejszości pasuje jak ulał.