Według mediów Tomasz Adamek skompromitował się w programie TVP. Oglądając ten program, trudno dociec o jaką kompromitację może chodzić. Może o to:
- Panie Tomaszu, a kto jest w Polsce Pana idolem politycznym? Albo... kogo uważa Pan za męża stanu?
- Wie Pani co? Ja kocham Pana Jezusa i On jest moim Panem.
Gdyby Adamek powiedział, że mężem stanu jest Tusk, to o kompromitacji mowy by nie było (a może nawet zostałby ministrem transportu).
O tym, czy Tusk nadaje się na męża stanu, świadczą ostatnie jego wypowiedzi:
Ze względu na osobistą tragedię traktowano liderów PiS „jak dzieci specjalnej troski”, ale czas tej ochrony się kończy. […] Jeżeli można mówić o "zbrodni smoleńskiej", to jest to zbrodnia Macierewicza i Kaczyńskiego na zdrowiu psychicznym polskiego narodu.
Zaiste słowa godne męża stanu. Tusk w tym samym wywiadzie odniósł się do słynnej fotografii z „żółwikiem”. Nie twierdzi, że zdjęcie jest zmontowane. Nie wyjaśnia też, że na przykład nawet w tragicznych chwilach człowiek może okazywać radość na widok przyjaciół. Nie. On idzie w zaparte: Insynuowanie, że ktoś tam miał uśmiech na twarzy jest tak obrzydliwe, że aż trudno to komentować. Twarz Tuska jest widoczna z boku i od tyłu. Ale Putina widać an face i doprawdy nie ma co insynuować. On się po prostu uśmiecha. To co dalej mówi Tusk wygląda jakby żywcem wyjęte z podręcznika małego manipulanta: przecież nie jestem idiotą, żeby się dać sfotografować z uśmiechem na ustach.
Tymczasem wątpliwości wobec oficjalnej wersji wydarzeń 10 kwietnia 2010 w Smoleńsku jest coraz powszechniejsza. Już blisko ¼ Polaków skłania się do teorii zamachu. Pojawiają się też poważne analizy w zachodnich mediach na ten temat. Autor artykułu „Did Putin Blow Up the Whole Polish Government in 2010? A Second Look” (Czy Putin mógł wysadzić cały polski rząd w 2010 roku? Nowe spojrzenie) pisze: „To było postrzegane jako wypadek. Teraz, po grze Putina na Ukrainie, ludzie nie są tak pewni”. Jeszcze bardziej stanowczy jest związany z SFPPR News & Analysis Paweł Styrna. Pyta on wprost, czy to jest czas, aby ponownie zastanowić się nad rolą Putina w katastrofie smoleńskiej?
Pozostaje pytanie do naszego „męża stanu”. Na psychuszki ich wszystkich?