Wczoraj w Odessie chowano ludzi spalonych żywcem. Także wczoraj prezydent Obama był na kolacji Stowarzyszenia Korespondentów w Białym Domu. Kolacja ta ma tradycyjnie żartobliwy charakter i prezydent USA tryskał dobrym humorem. Nie psuła mu go świadomość udziału Amerykanów w destabilizacji odległego kraju. Z Odessy do Waszyngtonu daleko. Smrodu spalonych ciał nie czuć. Gdyby spalono 40-tu Amerykanów, pewnie kolacja by się nie odbyła a mieszkańcy różnych zakątków świata zastanawialiby się, czy akurat ich nie zbombardują w odwecie. Ale to byli tylko Ukraińcy. Więc należy się cieszyć, że Obama ograniczył się do żartów z Putina, a nie mówił nic o Odessie. Największym echem odbił się żart o kandydaturze Putina do pokojowej nagrody Nobla. Skoro ją dają komu popadnie, to kto wie – może i Putin dostanie. Po „Królu Dronów” rzeczywiście może ją dostać każdy morderca i terrorysta.
Powyższa ilustracja nie pochodzi z jakiegoś islamskiego czasopisma, ale z jednego z amerykańskich blogów. Krytycznych wobec rządu USA ludzi chyba łatwiej spotkać wśród Amerykanów, niż wśród Polaków.