Neoliberalne eksperymenty lat 1989-2001 doprowadziły Argentynę do ruiny. Zgodnie z życzeniami MFW sprywatyzowano i zderegulowano prawie wszystko. Efektem było bezrobocie (sięgające 25%), ubóstwo (dotykające ponad 50% ludności) i niepokoje społeczne. Gdy kraj znalazł się w tarapatach, finansiści odmówili pomocy. Dlaczego MFW przestał nagle traktować Argentynę jak prymusa w neoliberalnej klasie? Może dlatego, że miał „ważniejsze sprawy” na głowie?
Na kogo wypadnie, na tego bęc?
Wielkie kryzysy finansowe ery globalizacji nie są wydarzeniami krótkotrwałymi i lokalnymi. Ich skutki są odczuwalne przez lata, wpływając na kolejne dramatyczne wydarzenia. Na przełomie wieków w światowej gospodarce odczuwalne były skutki wcześniejszych zdarzeń. Na początku lat 90-tych następuje integracja gospodarcza państw Ameryki. W roku 1991 powstaje Wspólny Rynek Południa (Mercado Commun del Sur – MERCOSUR) obejmujący Argentynę, Brazylię, Paragwaj i Urugwaj. Układ ten zwiększył atrakcyjność regionu w oczach inwestorów zagranicznych, co było ważne dla neoliberalnych rządów Argentyny. Dużo większe znaczenie miał jednak układ o wolnym handlu między USA, Kanadą i Meksykiem (NAFTA), który wszedł w życie w 1994 roku. Spowodował on szybki napływ kapitału spekulacyjnego do Meksyku. Impulsem do wycofywania się spekulantów stał się bunt meksykańskich Indian przeciw wyzyskowi. W Meksyku wybuchł potężny kryzys finansowy (grudzień 1994), pieniądze spekulantów zostają zaangażowane w atak na waluty „azjatyckich tygrysów” (kryzys azjatycki 1997) a następnie atak na rubla (kryzys w Rosji - 1998). W roku 2001 mamy kolejną wielką katastrofę: pęknięcie „bańki internetowej” oraz kryzys finansowy w dwóch państwach: Turcji1 i Argentynie. Turcja jest dla USA krajem strategicznym, więc pomoc dostała. W przypadku Argentyny ograniczono się do …. pomocy krajom sąsiednim – żeby uniknąć efektu domina2.
Pokusa nadużycia
Jedno trzeba MFW przyznać: ma świetnych fachowców do wymyślania teoryjek uzasadniających podejmowane działania. Gdy odmówiono Argentynie wsparcia posłużono się teorią pokusy nadużycia (ang. Moral Hazard). Zgodnie z nią nie należy pomagać krajom w trudnej sytuacji, aby nie zachęcać ich do nieodpowiedzialnego działania w przyszłości3. To stanowisko było utrzymywane do początków 2003 roku, kiedy wreszcie Argentyna podpisała umowę tymczasową z MFW. Należy jednak zwrócić uwagę na to, że decyzję o tym by nie pomagać Argentynie podjęto zanim jeszcze w tym kraju doszło do bankructwa.
Efekty błędnej polityki gospodarcza
Oczywiście gdyby nie błędna polityka gospodarcza, Argentyna nie musiałaby żebrać o wsparcie MFW. Przyczyny ekonomiczne i polityczne kryzysu opisuje dokładnie Urszula Żuławska4 w opracowaniu „Argentyński kryzys walutowy – geneza”. Rządzący w tym czasie Argentyną prezydent Menem okazał się bardzo sprytnym politykiem. Reprezentując partię peronistowską, „w czasie kampanii obiecywał wzrost płac i zwiększenie liczby miejsc pracy. Wprowadzana polityka gospodarcza szła w dokładnie odwrotnym kierunku. Dzięki temu Menem - paradoksalnie - korzystał z poparcia zarówno prawicowej opozycji, której program de facto realizował, jak i własnej partii”.5 Największym jego błędem było utrzymywanie sztywnego kursu peso do dolara. Ułatwiło to eksplorację argentyńskiej gospodarki przez obcy kapitał, ale w sytuacji drożejącego dolara argentyńskie ceny okazywały się zbyt wysokie. Import stawał się bardziej opłacalny niż wytwarzanie. Brak dopasowania gospodarek USA i Argentyny był łagodzony przez kredyty z MFW, powodując wzrost zadłużenia kraju.
Bankructwo
W marcu 2001 zostaje ponownie powołany na stanowisko ministra gospodarki Domingo Cavallo – pupil międzynarodowej finansjery, cieszący się sławą twórcy argentyńskiego cudu gospodarczego . Próbował on zapobiec bankructwu przez manipulacje finansowe, których efektem był wzrost zadłużenia i kompletne załamanie się systemu finansowego kraju (dzięki temu osiągnięciu znalazł się w grupie najwybitniejszych ekonomistów G30 – obok takich sław jak Leszek Balcerowicz ;-)). Cavallo razem z amerykańskim banksterem Davidem Mulfordem przeprowadzili „mega-swap”6, czyli konwersję wartego 30mld dolarów długu na instrumenty finansowe o lichwiarskim (ponad 16%) oprocentowaniu. Za ten rozbój banksterzy zainkasowali dodatkowo 150mld prowizji (sam Mulford dostał 20mln). Obecnie Argentyna ściga Mulforda listem gończym, chcąc go postawić przed sądem7.
Następnym krokiem wykonanym w interesie bankierów było częściowe zamrożenie depozytów. Można było wypłacić jedynie 250 pesos tygodniowo. W obawie przed dalszymi obostrzeniami i dewaluacją peso (co rzeczywiście nastąpiło w roku 2002) nastąpiła 30 listopada panika bankowa („run na banki”)8. Następnego dnia Cavallo zamraża depozyty.
Już w listopadzie 2001 roku MFW podjął decyzję, by nie pomagać Argentynie i odmówił wypłaty wcześniej uzgodnionych 2mld dolarów. Oficjalnie 5 grudnia zamyka dla Argentyny linię kredytową. Doszło do zamieszek (zginęło kilkadziesiąt osób), a 13 grudnia ogłoszono strajk generalny. Rząd podaje się do dymisji (20 grudnia). Cudotwórca Cavallo ucieka za granicę. Argentyna jest zmuszona ogłosić niewypłacalność i zawiesić wymienialność peso.
Nastąpiła seria zmian politycznych. Na początku stycznia zdewaluowano peso (30%). Po przywróceniu notowań na wolnym rynku jego kurs szybko spadł od 1,4 do 3,5 peso za dolara. Inwestorzy w panice wycofują się z Argentyny9.
Przemiany w realnej gospodarce
Zbankrutowało tysiące przedsiębiorstw. Międzynarodowy kapitał zaczął opuszczać Argentynę, nierzadko pozostawiając na pastwę losu całe fabryki. Urszula Żuławska podsumowuje przebieg tego kryzysu następująco10: Załamanie gospodarcze w sektorze realnym spowodowane było, obok niefortunnej polityki pieniężnej, szokami zewnętrznymi. Szoki zewnętrzne były tym dotkliwsze, że w modelu gospodarczym realizowanym w latach 90. finansowanie wzrostu oparte było głównie na środkach zewnętrznych. Nie nastąpiło natomiast otwarcie realnego sektora gospodarki po stronie eksportu.
Polityka pieniężna ukierunkowana na tłumienie inflacji nawet wówczas, gdy ta już nie występowała, doprowadzi¸a do pogłębienia negatywnych efektów szoków zewnętrznych.
Ten kryzys był wielką porażką Konsensusu Waszyngtońskiego. Nie jest to przyjemna informacja dla mieszkańców krajów takich jak Polska – gdzie realizowana jest podobna polityka. Jeszcze bardziej „niebezpieczna” jest wiedza na temat tego jak Argentyna poradziła sobie w tej sytuacji, która wydawała się bez wyjścia. Nic więc dziwnego, że relacje na temat wychodzenia Argentyny z kryzysu mają często sensacyjny charakter. W jednej z relacji (Ronalda Clementa11) wyglądało to następująco:
Argentyńczycy zawierzyli swojemu prezydentowi który zerwał rokowania z międzynarodową finansjerą. Wojsko, policja i zwykli ludzie stanęli murem. Twierdzili, że Argentyna należy do Argentyńczyków a nie do międzynarodowej mafii finansowej. Osamotniony rząd Argentyny podjął decyzje, które wprowadziły Biały Dom i międzynarodowych bankierów w furię. Wbrew zaleceniom uwolniono wartość wymienną peso. Minister ekonomii Roberto Lavagna stwierdził: Utrzymanie konkurencyjnych cen wymiany walutowej pomoże eksportowi i zaspokojeniu potrzeb kraju. Zdecydowano się również zaprzestać polityki wolnego rynku, której ekonomia krajowa była więźniem. Nawiązano współpracę ekonomiczną z Brazylią i Chinami. Kapitał zaczął napływać do kraju. Bank Centralny zaczął znowu skupować USD, ale tylko tyle ile potrzebne jest do utrzymania wzrostu ekonomicznego.
Gdy Argentyna ogłosiła, że jest w stanie po trzech latach od chwili odejścia od zwyrodniałych idei globalistów, zapłacić po 30 centów za każdego dolara długu i utrzymać swój niespotykany wzrost ekonomiczny, najpierw jej nie dowierzano. Później surowo zakazano donosić o tym mediom. Nie dziwmy się, jest to bowiem namacalny dowód jak szybko ekonomie poszczególnych państw i życie ich mieszkańców może się poprawić gdy zerwą one z globalistycznymi niedorzecznościami.
Brytyjski „Guardian” w grudniu 2004 roku pisał: Trzy Iata temu, w grudniu, Argentyna była w kryzysie. Ekonomia staczała się niekontrolowanie w przepaść, banki zamknęły swoje podwoje dla inwestorów, prezydenci zmieniali się co tydzień... Dzisiaj powszechne odczucia wśród ekonomistów w Buenos Aires są takie, że państwo wygrzebało się z najgorszego. Tak, Argentyna ciągle zmaga się ze skomplikowanym procesem rekonstrukcji zadłużenia, ale ekonomia przeszła niesamowite zmiany...
Jak Feniks, ekonomia podźwignęła się z popiołów. Po spadku 11% produktu narodowego w roku 2002, w 2003 roku wzrósł on o prawie 9% i wzrośnie o następnych 8% w tym roku. Rząd ostrożnie oznajmia, że w roku 2005 wzrośnie on o 4%, ale większość ekspertów ekonomicznych wierzy że faktyczny wzrost będzie wynosił 5%...
Te założenia „wolnego rynku” były złe dla miejsc pracy. Bezrobocie osiągnęło w roku 2002 swoje apogeum i wynosiło 22%. Teraz wynosi 12%...
Własność pracownicza
Robotnicy zaczęli bronić likwidowanych fabryk, przejmując nad nimi kontrolę (ogółem przejęto tak 150 przedsiębiorstw). Własność pracownicza w Argentynie rodziła się w sytuacji tak ostrego kryzysu. Nie należy się więc dziwić, że dużo w tym jest rewolucyjnej polityki (nawiązanie do trockizmu). Jednak ważnym efektem tych zmian jest nie tylko integracja społeczeństwa. Kluczowe znaczenie ma fakt, że w ten sposób powstają trwalsze i bardziej efektywne organizmy gospodarcze.
Fenomen pierwszej z przejętych przez robotników fabryk (Ceramica Zanon) został opisany w wielu publikacjach - w tym w filmie Avi Lewisa i Naomi Klein „The Take” z 2005 roku12. W tłumaczeniu na język polski dostępna jest obszerna publikacja niemieckiej organizacji noService: „Zanon należy do robotników”13. Jest to historia burzliwa. Wiele lat batalii prawnej, zastraszania, masowe demonstracje w obronie własności pracowniczej, organizowanie się spółdzielczości i ostatecznie wywłaszczenie (czyli zatwierdzenie przejęcia przez pracowników).
Rozwój ruchu robotniczo-spółdzielczego w Argentynie prowadził do rozwiązań podobnych do tych, które były znane w Niemczech (kapitalizm nadreński). Zastosowanie demokracji uczestniczącej (jak podejmowanie decyzji w drodze konsensusu między wszystkimi stronami) powoduje wzrost zaangażowania, a w efekcie poprawę efektywności. Wzajemna pomoc między fabrykami i więzi społeczne prowadzą do pojawienia się struktur sieciowych. Fabryki których celem jest z jednej strony produkcja dóbr służących zaspokajaniu potrzeb społeczeństw, a z drugiej zapewnienie dobrobytu pracownikom, może działać lokalnie bez oglądania się na banki i struktury finansowe (oczywiście bankierzy nie chcieli wspierać „rewolucji” i dopiero przeznaczenie przez władze centralne 2 mln dolarów na wsparcie spółdzielczości pozwoliło na dostęp do środków pro-rozwojowych). Ograniczenie konsumowania zysku polepsza warunki rozwoju i pozwala na wzrost zatrudnienia. W pewnym stopniu uwolniono się od największego problemu gospodarki urządzonej na monetarystyczną modłę, w której to bankier decyduje co się opłaca, a w efekcie – co może być robione.
Rozwój własności pracowniczej z pewnością przyczynił się znacząco do odrodzenia argentyńskiej gospodarki. Jednak był to proces złożony i bynajmniej nie zmienił Argentyny jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Dlatego poniższy opis Ronalda Clementa14 jest odrobinę wyidealizowany: Pracownicy takich opuszczonych fabryk jak Zanon, tęsknie spoglądali na bramy. W zakładach tych spędzili większość swego życia. W końcu podjęli decyzję. Weszli na tereny opuszczonych i zdewastowanych fabryk. Ustanowili rady zakładowe, uruchomili maszyny i zaczęli produkować z materiałów znajdujących się jeszcze w magazynach.
Na to niemal komunistyczne zachowanie ludzi, władze i wojsko patrzyły przychylnie. Wkrótce do tokarzy, szlifierzy i magazynierów dołączyli kierownicy działów, pracownicy biur i dyrektorzy ekonomiczni. W rekordowym czasie uruchomiono sprzedaż i eksport. Nie było wyznaczonych godzin pracy. Decyzje w swoich fabrykach, ludzie podejmowali podczas krótkich narad produkcyjnych.
Okazało się, że produkcja jest opłacalna i potrzebna. To, co nie opłacało się globalistom, zaczęło się opłacać zwykłym ludziom, i bez pomocy banków i karteli finansowych. Wkrótce produkcja i sprzedaż osiągnęła w niektórych fabrykach rekordowe poziomy. Ludzie dzielili się dochodami pomiędzy sobą. Nigdy jeszcze nie zarabiali takich sum pieniędzy. Zaczęli je więc wydawać. Ruszyło budownictwo i inne gałęzie przemysłu.
Wszystko to stało się w tak krótkim czasie, że Ameryka nie zdążyła nawet ogłosić Argentyny państwem komunistycznym. Utworzono Ruch Pracowników Bez Pracy (MTD). Ruch ten wkrótce posiadał możliwości prowadzenia nacisków politycznych. I to była jeszcze jedna tajemnica cudu argentyńskiego.
Powrót na rynki finansowe
Szybkie odradzanie się gospodarki zapewniło Argentynie dużo lepszą pozycję w negocjacjach z wierzycielami i MFW. Wybrany w 2003 roku na prezydenta Nestor Kirchner skupił się na rozwiązaniu problemu zadłużenia. Brytyjski „Guardian” pisał15: Trzy rzeczy pracowały na korzyść Argentyny. Po pierwsze, karta Kirchnera była silna dzięki silnej ekonomii. Po drugie, zaczęła wychodzić prawda o Międzynarodowym Funduszu Walutowym. I dlatego chciał doprowadzić do szybkiej ugody. Po trzecie, Wall Street wyniósł się z Argentyny już przed kryzysem i negocjacje prowadziły banki europejskie. Amerykańskie Ministerstwo Skarbu nie było pod naciskami, aby postępować twardo z Argentyną. Także nie chciano aby Kirchner zbratał się z silnym populistą, prezydentem Brazylii, Lulą...
Historię wychodzenia z bankructwa przedstawiła prezydent Argentyny Cristina Fernández de Kirchner, w emocjonalnym przemówieniu w czerwcu br. Jej ojciec, Nestor Kirchner argumentował wobec wierzycieli. Że muszą pozwolić Argentynie rozwijać się, by mogła spłacać swe zobowiązania. Bo „martwi nic nie płacą”. Trudne negocjacje zakończyły się w pierwszej połowie 2005 r. ugodą z prawie 76% wierzycieli. Argentyna zobowiązała się zapłacić 25 centów za każdego dolara długu. Po raz pierwszy od akcesji Argentyny w 1957 roku do Międzynarodowego Funduszu Walutowego zaczyna ona regulować składki.
W 2010 roku – już po zmianie prezydenta następuje porozumienie z kolejną grupą wierzycieli - osiągając 92 procent. Pani Prezydent zwraca uwagę, że prawo wewnętrzne większości krajów (w tym Argentyny) przewiduje, że w przypadku bankructwa przedsiębiorstw już porozumienie z 66 procent wierzycieli skutkuje koniecznością podporządkowania się reszty. Jednak w przypadku państw jest inaczej. Pozostaje pole do działania dla funduszy hedgingowych.
Amerykański fundusz NML w roku 2008 zakupił wart 48,7 mln dolarów dług Argentyny, za który teraz żąda 832mln. Jak wyliczyła Prezydent Kirchner: 1608%. Nie ma się co dziwić, że Argentyńczycy są wkurzeni i wielu z nich wzywa, by nie płacić ani centa. To nie są biznesowe negocjacje, tylko rozbójnicze wymuszenie. Problem w tym, że za rozbójnikami stoją Stany Zjednoczone ze swoim aparatem „sprawiedliwości”.
Ekonomiczna wojna Dawida z Goliatem
Argentyna jest jednym z nielicznych państw, które otwarcie sprzeciwiają się rosnącej potędze banków i międzynarodowych koncernów. Jeszcze w 2012 roku podjęto działania zmierzające do odzyskania kontroli nad zasobami ropy naftowej16. W styczniu br. rząd Argentyny oskarżył międzynarodowe banki o ataki spekulacyjne na peso. Miesiąc później zarzucił spisek i manipulowanie walutą koncernowi Shell17. Ale prawdziwa batalia zaczęła się, gdy fundusze hedgingowe uzyskały wsparcie amerykańskich sądów. Sędzia Thomas Gries uznał, że Argentyna ma natychmiast wypłacić należność „sępim funduszom”, a Sąd Najwyższy USA postanowił nie rozpatrywać odwołania w tej sprawie. Jednak Argentyna zaproponowała wykupienie długu tak jak od innych wierzycieli 25 centów za dolara. W zasadzie nie miała ona innego wyjścia, gdyż inaczej naruszyła by klauzulę RUFO (od right upon future offers), która zakazuje dawania lepszych warunków inwestorom od danych w ramach zamiany obligacji. Wtedy pozostali wierzyciele mogliby dochodzić kwot szacowanych na 400 mld dolarów. Klauzula RUFO obowiązuje do końca bieżącego roku. Ale Amerykanie nawet nie chcą słyszeć o odroczeniu spłaty o pół roku. W tej sytuacji rząd Argentyny zdecydował się pozwać USA przed Trybunał Sprawiedliwości za postępowanie tego państwa w sprawie argentyńskiego długu.
A w Polsce zajętej przygotowywaniem wojny z Putinem w sprawie realnie toczącej się wojny, której znaczenie może być dla naszego kraju o wiele większe niż sprawa Ukrainy panuje medialna cisza.
Przypisy:
1Adam Pawlikowski, Kryzys finansowy w Turcji w latach 2000–2001, [w:] Bank i kredyt, wrzesień 2006
2MFW wsparła Turcję, Urugwaj i Brazylię. Zob. ARGENTINA-UNITED STATES BILATERAL RELATIONS, Edited by Cynthia J. Arnson
3W początkach 2003 roku były szef badań ekonomicznych w MFW, Kenneth Rogoff przyznał, że nie ma wystarczających dowodów empirycznych na poparcie tej teorii. Zob. ARGENTINA-UNITED STATES BILATERAL RELATIONS, Edited by Cynthia J. Arnson
4Urszula Żuławska, Argentyński kryzys walutowy – geneza, [w:] Bank i Kredyt, kwiecień 2003
5Urszula Żuławska, dz.cyt.
7http://wolna-polska.pl/wiadomosci/interpol-sedzie-wydaje-nakaz-ekstradycji-i-aresztowania-bylego-podsekretarza-skarbu-usa-davida-mulforda-2012-09
9Więcej na ten temat: http://www.maitri.pl/gazetka/my_55/html/argentyna.htm
10Urszula Żuławska, dz.cyt.
11http://poland.indymedia.org/pl/2006/08/22690.shtml R. Clement, „Argentyński CUD ekonomiczny”
12http://atlismta.org/online-journals/0809-journal-intervention/the-rise-of-worker-cooperatives-in-argentina/
13Zobacz też. https://www.greenleft.org.au/node/49348
14Ronald Clement, dz.cyt.
15Ronald Clement, dz.cyt.
16http://www.wprost.pl/ar/316993/Argentyna-odzyskuje-rope-naftowa-hiszpanska-spolka-zostanie-znacjonalizowana/, http://sendzimir.metal.agh.edu.pl/~aadamiec/wydarg.html