Ewa Kopacz najwyraźniej wystraszyła się narastających protestów górników. Rząd podpisał porozumienie z górnikami: Rząd ustępuje w nim w sprawie kopalń, odpraw i osłon. Górnicy wzywają do zakończenia protestów.
Szczęśliwe zakończenie? Nie wszyscy są zadowoleni. Zawiedzenie muszą być politycy, którzy liczyli na to, że górnicy za nich „wygaszą” ten rząd (komentarz rysunkowy jednego z blogerów -zob. źródło):
Swoje niezadowolenie wyrażają także „publicyści” (nie Thatcher, a "Kopaczer"). Z pacierza polskiego „publicysty”: i żebyś górników – nieprzyjaciół naszych jako i chłopów poniżyć raczył.
Na pewno zadowoleni mogą być związkowcy, którzy udowodnili swoją skuteczność. Wbrew pozorom, zadowolona może być Kopacz – wraz ze swoim zapleczem politycznym. Ci, którzy wyrażają niezadowolenie i tak będą na nią głosować, a ogół społeczeństwa na pewno kupi jej nowe zapewnienia. Być może także na forum UE będzie miała lepszą pozycję: no chciałam zlikwidować to górnictwo – ale sami widzicie, że z górnikami to nie przelewki.
W treści orozumienia (zob. źródło) nie ma oczywiście zapisów, których nikt nie postulował:
-
większej przejrzystości działania spółek węglowych (i generalnie spółek skarbu państwa), planu ostatecznego pozbycia się „mafii węglowej”;
-
deklaracji dotyczących rozwoju polskiej energetyki i integracji jej z branżą górniczą (jest zapowiedź dialogu na ten temat);
-
planu działań zmierzających do likwidacji ujawnionych patologii, dogłębnej analizy sytuacji i wyciągnięcia wniosków w postaci „dobrych praktyk” w spółkach skarbu państwa;
-
strategii realnej naprawy opartej na dogłębnym zbadaniu przyczyn przyczyn złej sytuacji spółki;
Niestety zasadne są obawy, że zadowolone ze swych „osiągnięć” strony konfliktu będą nadal udawać, że problem górnictwa sprowadza się do „uratowania” czterech kopalń i ochrony miejsc pracy.