Media w Polsce świętują upadek SKOK Wspólnota. Tytuły nie pozostawiają wątpliwości – będą bankrutować następne kasy: „Pierwsza upadłość SKOK-u ”, „Bankructwo SKOK "Wspólnota". Czy podobny los spotka inne Kasy?”, „Co oznacza bankructwo pierwszego SKOK-u? To wypadek przy pracy, czy początek dramatu?” (to u komisarza walki ze SKOK'ami Samcika). O dziwo w „Rzeczpospolitej” głos zupełnie odmienny (może komisarz Jabłoński jest na urlopie?). Dominik Zdort pisze: „Sprawa SKOK to doskonały przykład pokazujący, jak III Rzeczpospolita kładzie łapę na wolnej przedsiębiorczości, która usiłowała funkcjonować poza kontrolą władzy”.
Generalnie dziennikarze skupiają się na rekordowej wypłacie Bankowego Funduszu Gwarancyjnego (BFG). Bo banki muszą się zrzucić na bankruta.
Polacy dostali jasny przekaz, przygotowany długą anty-SKOKową kampanią.
Oczywiście zupełnie innego zdania jest Janusz Szewczak – główny ekonimista SKOK. W artykule pod tytułem „Tu chodzi o likwidację” pisze: wielki, dobrze zarządzany i mający zyski SKOK - Stefczyka chciał przejąć SKOK - Wspólnota i dokonać jego prawdziwej restrukturyzacji.
Dalej krytykuje on KNF: Po opublikowaniu taśm hańby KNF błyskawicznie ukarał bardzo wysoką, finansową karą właściciela tygodnika Wprost [zob. więcej o tej decyzji KNF], a następnie milionową karą przedsiębiorcę, właściciela spółki Hawe i Składy Węgla, teraz widocznie przyszedł czas na polskie SKOK-i.
Postawione przez niego pytanie „O co więc tak naprawdę chodzi w obecnej krucjacie przeciwko polskiej spółdzielczości, a szczególnie polskim SKOK-om, czy tylko o rzekomą stabilizację na rynku finansowym, pieniądze spółdzielców (17mld zł) czy jest jeszcze jakieś drugie dno, o którym nie informuje się opinii publicznej?” - pozostanie zapewne bez odpowiedzi. W końcu kto tu rządzi? Przecież nie społeczeństwo...