Standard & Poors 500 Index (SPX) po spadku blisko 10% zaczął powolutku rosnąć. Gdyby analitycy giełdowi zajmowali się prognozą pogody, analizy finansowe byłyby bardzo użyteczne dla wybierających się na wakacje. Jednak spekulanci nie obstawiają tego, czy będzie deszcz, ale na przykład zakładają się o poziom cen ropy. Niestety te ich zakłady mają też wpływ na to co dzieje się w realnej gospodarce. Więc jeśli ktoś interesuje się ekonomią – musi od czasu do czasu czytać „analizy” finansistów.
Obecna sytuacja jest o tyle interesująca, że trwa wojna ekonomiczna z Rosją. Cena ropy naftowej utrzymuje się na niskim poziomie, przy którym nieopłacalne staje się wydobywanie ropy i gazu z łupków. Co jeszcze ciekawego dostrzegli analitycy:
1. W obawie przed inflacją zapowiadany koniec symulacji finansowych związanych z wykupem obligacji (QE). Spadki na giełdzie stały się okazją do apeli o odłożenie tego kroku w czasie.
2. Bezrobocie spadło w USA do poziomu najniższego od 14 lat, a produkcja przemysłowa wzrosła we wrześniu wzrosła najwięcej od prawie dwóch lat. Odnotowano jednak spadek sprzedaży detalicznej. PKB wzrosło o 4,6 procent w okresie od marca do czerwca (najwięcej od 2011 roku) i spodziewany jest dalszy wzrost na poziomie 3% w następnych kwartałach. Gospodarka USA ma się więc dobrze – w przeciwieństwie do strefy euro.
3. Mamy do czynienia z „globalnym spowolnieniem” i spadkiem rentowności obligacji w wielu krajach. Międzynarodowy Fundusz Walutowy obniżył prognozę globalnego wzrostu na początku tego miesiąca i wyraził obawy, że strefa euro stoi w obliczu ryzyka recesji.
4. Spadek akcji wielu amerykańskich przedsiębiorstw technologicznych nie ma przyczyn bezpośrednio w ich działalności. Chociaż zdarzają się wyjątki – jak Netflix Inc (spadek o 19 procent wiąże się z wolniejszym od prognozowanego rozwojem).