Uzależniona od eksportu surowców gospodarka Rosji skurczyła się o 1,9%. Sytuacja jest tam jednak na tyle dobra, że trudno mówić o jakiejś katastrofie. Wyniki są znacznie lepsze, niż wróżyli ekonomiści. Ceny ropy zresztą także zamiast spadać, wzrosły do 65 dolarów za baryłkę (niektórzy wróżyli spadek nawet do $20). Zapewne wpływ na to ma coraz trudniejsza sytuacja na Bliskim Wschodzie. Destabilizacja dotyka już Arabię Saudyjską, która jest największym producentem ropy.
Największym zaskoczeniem jest jednak negatywny wpływ ropy na gospodarkę USA. Ekonomiści spodziewali się, że niskie ceny benzyny pobudzą konsumpcję. Stało się jednak inaczej. Janet Yellen – szefowa FED – w grudniu porównywała spadek cen do obniżania podatków, które „zwiększa siłę nabywczą rodzin”. Tymczasem spadek inwestycji kompanii naftowych jest jednym z czynników prowadzących do recesji, do której USA nie jest przygotowane. Stopy procentowe są bowiem już bliskie zeru i nie da się pobudzać gospodarki poprzez ich obcinanie. Przy rosnących nierównościach trudno zresztą spodziewać się jakiejś ożywionej akcji kredytowej….