Jednak bezprecedensowe działania chińskich władz w celu odwrócenia spadkowego trendu na giełdzie nie powiodły się. Od początku tygodnia trwa ostry „zjazd w dół”. W stosunku do historycznego maksimum indeks Szanghajskiej giełdy spadł aż o 40%. Tego można się było obawiać. Jeden ze specjalistów z London School of Economics uważa, że jedynym zdziwieniem jest to, że nastąpiło tak późno. Jego zdaniem Chińczycy ignorowali wszelkie zasady, a kontrole „były żartem”.
Reakcja finansowych spekulantów całego świata na tak silne spadki była do przewidzenia. Chyba tylko nad Wisłą są dziennikarze, według których: „Głosy, jakoby światu groził znów kryzys na miarę tego z 2008 r. albo – te są częstsze – z końca lat 90., są tylko próbą zracjonalizowania skali przeceny na giełdach”. Takie głosy pojawiają się bowiem od wielu miesięcy. Silne - kilkuprocentowe spadki na całym świecie, słabnący dolar, najtańsza od 6 lat ropa naftowa, spada także złotówka wobec euro i franka (na powrót zbliżając się do 4 PLN za 1 CHF).
A to zapewne jeszcze nie koniec: „Aby wyprzedaż zakończyła się potrzebne są dwa czynniki. Są to albo lepsze dane makro, które zmniejszyłyby obawy o spowolnienie w światowej gospodarce lub też jakaś interwencja, jednak nie ze strony EBC czy Fed ale autorstwa banków w krajach rozwijających się”.