Polscy (?) bankierzy wpadli na pomysł, jak powtórzyć numer zrealizowany za oceanem. Jak wiadomo, duże amerykańskie banki bardzo się obłowiły na kryzysie finansowym. W Polsce mamy masę kredytów we frankach szwajcarskich, które w każdej chwili mogą stać się wielkim problemem (wystarczy znacząca utrata wartości złotego, a to – jeśli weźmie się pod uwagę problemy walut „rynków wschodzących” nie jest nieprawdopodobne). Dodatkowo bardzo prawdopodobne przesilenie polityczne prowadzi do „wariantu węgierskiego”, na którym banki bynajmniej nie zyskają. Ale to bynajmniej nie jest przedmiotem troski bankierów. Oni troszczą się o polską gospodarkę, która dławi trudny kredyt (czy jest ktoś, kto w to wierzy?). Szef Związków Banków Polskich ma w związku z tym pomysła. Prezentuje go PAP:
„Zwiększeniu możliwości emisji listów zastawnych powinno towarzyszyć umożliwienie na większą skalę emisji obligacji przez banki oraz sekurytyzowanie dobrych aktywów bankowych. Chodzi o emisję papierów dłużnych na podobnych zasadach, jak przy emisji listów zastawnych. "W tym przypadku jednak emitentem nie jest bank posiadający prawo do spłaty wierzytelności hipotecznych, ale spółka specjalnego przeznaczenia, która w warunkach polskich nazwana została funduszem sekurytyzacyjnym”
Chodzi więc o zbudowaniu na tych „frankowych” kredytach piramidy finansowej, której poruszenie grozi katastrofą. My też chcemy banków, które są zbyt duże, aby upaść. Przynajmniej na skalę naszych skromnych możliwości.