Pierwszy dekret podpisany przez Donalda Trumpa dotyczy Obamacare. Rozpoczyna się w ten sposób demontaż flagowego projektu Obamy. Projekt niedrogich ubezpieczeń zdrowotnych dla wszystkich od początku wzbudzał wątpliwości – głównie z powodu obowiązkowych ubezpieczeń. System jest też dość skomplikowany, a więc podatny na „kombinowanie”. Z pozoru pomysł był bardzo dobry. Objęto systemem ubezpieczeń wszystkich Amerykanów, ograniczono maksymalny koszt leczenia dla pacjenta, wprowadzono subwencję dla najuboższych. Jednak połączenie obowiązku ubezpieczeń z niepełną odpłatnością i prywatnym systemem sprawia, że nie jest to ani wolny rynek, ani rynek regulowany przez państwo. Na części terytorium USA nie ma żadnej konkurencji, bo dostępny jest tylko jeden ubezpieczyciel. Do kosztów leczenia wlicza się leki, co otwiera pole do popisu potężnym koncernom medycznym.
Trump zapowiadał w kampanii, że zamierza skończyć z tą patologią – ale jakiś system powszechnej opieki medycznej musi w zamian zaproponować. Szczegółów podpisanego już dekretu nie podano. Cofnięcie do czasów sprzed Obamacare raczej nie wchodzi w rachubę, gdyż ten system był wskazywany jako jedna z przyczyn kryzysu 2008 roku. Ludzie którzy stawali przed wyborem zachować dom, czy się leczyć – raczej sprzedawali domy by mieć na leczenie. Wiele osób było zmuszonych ogłosić bankructwo.
W zestawieniu z tym systemem, polskie rozwiązanie z darmową opieką podstawową dla wszystkich wydaje się dużo lepsze (choć nie pozbawione wad). O wiele większym problemem jest medycyna specjalistyczna. W tej dziedzinie trudno znaleźć idealne rozwiązanie.