Za oceanem w miarę zbliżania się terminu po którym bez porozumienia świat się zawali, napięcie narasta. Republikanie prężą muskuły, podczas gdy wszyscy widzą, że zależy im głównie na wyjściu z twarzą. Wpadli przy tym we własne sidła, proponując odroczenie podatku związanego z Obamacare bez wstrzymywania tej reformy (co musi powodować wzrost deficytu – przeciw czemu ponoć protestują). Obama pozostaje twardy i nie chce żadnych ustępstw. Potajemne rozmowy każą sądzić, że jakiś kompromis jest wypracowywany, ale przecież w westernach zawsze ratunek pojawia się minutę/sekundę przed terminem. Czekając na ten moment uczeni bawią się w bezkarne wróżby dotyczące hipotetycznej przyszłości bez porozumienia. O marnym poziomie tej rozrywki świadczy następujący fragment opisujący analogię USA do Republiki Weimarskiej: „Wszelkich trudności związanych z reparacjami nie udało się pogrzebać aż do momentu porozumienia w kwestii zadłużenia osiągniętego w Londynie w 1935 roku – głównie poprzez przesunięcie wszelkich płatności do czasu zjednoczenia Wschodnich i Zachodnich Niemiec w 1990 roku”.