Rząd USA ogłosił, że będzie w większym stopniu brał pod uwagę kryteria ekologiczne, przy akceptacji finansowanych przez Bank Światowy i inne tego typu organizacje inwestycji energetycznych. Wyjątkiem mają być kraje biedne i rozwijające się, które nie mają alternatywy dla węgla. Polski to raczej nie dotyczy. Bo po pierwsze my bardziej zależymy od UE, niż BŚ, a po drugie „zastaw się a postaw się” (organizacja szczytu klimatycznego w Polsce zakrawa na ucztę ludożerców, organizowaną przez „danie główne”).

Ciekawe, czy któryś z naszych nadzwyczaj rzetelnych naukowców odważy się zapytać, czy czasem nie jest tak, że „ocieplenie skończyło się 15 lat temu”. A przecież argumenty nie są wysane z palca.

 

W sierpniu br. ukazał się artykuł w brytyjskim „Daily Mail”, w którym znalazły się przecieki z przygotowywanego do publikacji raportu IPCC. Główną tezą artykułu jest to, że prognozy klimatologów były całkowicie błędne. Pokazuje to między innymi poniższa ilustracja (kolorowe linie pokazują prognozowany wzrost temperatury, a gruba linia – wynik rzeczywistych pomiarów) :

graphic

 

Rząd Tuska zdaje się trochę trzeźwieć. „Reprezentująca w debacie rząd wiceminister w resorcie ochrony środowiska Beata Jaczewska przyznała, że od 2008 roku rząd Tuska jest w swoistej pułapce klimatycznej.” W przypadku tego rządu nie da się wykluczyć, że to swoiste „stanowisko negocjacyjne” - wszak panuje opinia, że w u Polskich polityków wszystko można kupić. Takie stanowisko może być podbijaniem ceny. Ugodowość na „szczycie” będzie znakiem, że się dogadali.

Jeśli ktoś ma wątpliwości co do tego, że Globcio jest jednym wielkim oszustwem, to powinien zastanowić się dlaczego tak mało miejsca poświęca się kwestii pochłaniania CO2, a tak dużo jego emisji. Może dlatego, że kraje przeznaczone do wydojenia (jak Polska) mają za dużo lasów?