Kandydat na ministra finansów snuje wizje. Chce on „stworzenia takiego systemu, który będzie sprzyjał dobrobytowi i wzrostowi gospodarczemu”. Dodał, że Premier Jan Krzysztof Bielecki podobno „zagospodarował” go w MinFin na sześć lat i dzięki temu uda się osiągnąć spadek bezrobocia, wzrost zamożności Polaków za jakieś 20 czy 50 lat.
Wygląda więc na to, że mafia wzbogaciła się o nowego karierowicza, pełnego dobrych chęci i wiary we własne siły, któremu starsi i mądrzejsi podpowiedzą, co zrobić by było dobrze kiedyś tam (dbając równolegle, by im było dobrze tu i teraz).
Czy w Polsce kiedykolwiek gospodarką zacznie kierować człowiek, który zauważy, iż jego zadaniem jest stworzenie warunków, by ludzie zadbali sami o swój dobrobyt tu i teraz, a dobrobyt państwa może powstać kiedyś w przyszłości jako suma tych wysiłków?