W sejmie debata na temat proponowanych zmian w systemie emerytalnych. Koszmar. Oczywiście, że OFE to był złodziejski przekręt. Oczywiście, że opozycja ma rację twierdząc, że rząd ma w … nosie emerytów, a chodzi im jedynie o uchwalenie budżetu. Tylko wypadałoby, aby przedstawili przy tej okazji spójne i kompletne stanowisko w tej sprawie. Szczyty hipokryzji Leszka Millera, który żąda wyjaśnienia tego przekrętu. Do roku 1999 (a więc w czasie przygotowywania tej „reformy”) był on szefem partii rządzącej. Do tego żądanie podniesienia minimalnej emerytury, uzasadniane nędzą przyszłych emerytów (która wszak będzie tym większa, im bardziej zadłużymy się teraz).
W czasie całej tej dyskusji nie wspomina się o tym, że nawet osoby zdające sobie sprawę z aferalnego charakteru „reform” z 1999 roku decydowały się na OFE z uwagi na obiecane dziedziczenie. Obecnie rząd o tym nie wspomina, a z zapowiedzi wypłat na zasadach takich jak obecnie należy wnioskować, że dziedziczenia nie budiet. Nawiasem mówiąc ułatwi to sprawę "sędziom" TK (jeśli oczywiście akurat „mądrość etapu” lub inne – bynajmniej nie logiczne - czynniki skłonią ich do zakwestionowania ustawy).