W zbliżającej się nowej perspektywie finansowej UE przewidywane są duże inwestycje w infrastrukturę kolejową. W tej sytuacji sprawą pilną powinno być opracowanie całościowej strategii rozwoju transportu kolejowego. Sprawa ta jest na tyle ważna, że rząd powinien dążyć do konsensusu z opozycją. To jednak nie jest możliwe. Opozycja zaczęła z wysokiego „C”, głosząc, że „skutecznie realizowana jest polityka puszczania Polaków w skarpetkach i taniej wyprzedaży uprzednio maksymalnie zadłużonych firm”. W odpowiedzi pojawiło się oświadczenie zarządu: „Zarząd PKP SA informuje, że sprzedaż pakietu mniejszościowego akcji PKP Cargo SA jest obowiązkiem wynikającym z zapisów ustawy z dnia 8 września 2000 r. o komercjalizacji, restrukturyzacji i prywatyzacji przedsiębiorstwa państwowego "Polskie Koleje Państwowe"”.
Związki zawodowe protestowały przeciw braku przejrzystości, ale akcje pracownicze kolejny raz „rozjaśniły” wszystko. Równolegle pojawił się problem odszkodowań za zawyżone ceny dostępu do torów. „Wyrok ETS jest ważny szczególnie z punktu widzenia PKP Cargo, które pod koniec października ma zadebiutować na warszawskiej giełdzie. Jak wyjaśnił Karnowski, opłata za korzystanie z torów to jedna trzecia kosztów przewoźnika. W zeszłym roku spółka zapłaciła za to ponad 1 mld zł, więc obniżenie stawek o jedną piątą spowoduje, że w spółce zostanie ok. 200 mln zł”.
W tej sytuacji było raczej pewne, że akcje PKP Cargo pójdą jak ciepłe bułeczki. Polscy eksperci uznali, że to wielki sukces! I to poniekąd prawda. Sukces tych, którzy załapali się na akcje (a to jak one były dzielone między chętnych jest równie ciekawą historią). Gdyby tak akcje sprzedać po 10groszy, zamiast po 68 złotych, to wzrost ich wartości w dniu debiutu wynosiłby nie 18%, ale kilka tysięcy procent. To dopiero byłby sukces!
Warto przeczytać też komentarze R. Zaleskiego: http://niepoprawni.pl/blog/2334/dzicy-sprzedali-pkp-cargo-dostali-paciorki
oraz Zbigniewa Kuźmiuka: http://wgospodarce.pl/opinie/8035-kto-najwiecej-zyska-na-gieldowym-debiucie-pkp-cargo