Ostatnie doniesienia mediów są zadziwiające. Po sprawie Sawickiej wydawać by się mogło, że kwestia korupcji jest jasna (naród poparł partię Sawickiej, a sąd uznał, że nie ma mowy o korupcji). Tymczasem ostatnio mamy wysyp różnych aferalnych spraw z wątkiem korupcyjnym.
Najgłośniejsze z nich to sprawa marszałka Karapyty, afera związana ze spółką która zajmuje się nie budowaniem elektrowni jądrowej, oraz oczywiście „informatyczna ośmiornica”.
Nawet o współpracę (niezgodną z prawem) generała z firmami zbrojeniowymi się czepiają.
Najciekawsza może być jednak sprawa domniemanego przekrętu przy informatyzacji ZUS. W Polsce chyba nie ma (wśród osób nie upośledzonych) nikogo, kto nie zdawałby sobie sprawy z tego, że działania „Prokomu” (który między innymi komputeryzował ZUS) nijak nie przystawały do fikcji zamówień publicznych. A tu nagle – po 15 latach okazuje się, że kolejny fikcyjny przetarg (wygrywany jak zwykle przez tą samą firmę – następcę Prokomu) zaczął się nie podobać. Chyba nie należy tego wiązać z faktem, że nasz establishment jest wkurzony z powodu powrotu „ich” pieniędzy z OFE do ZUS.