Sytuacja jest opanowana! Zapomnijcie o gruntownych zmianach w światowej ekonomii. Wraca „normalność”. Takie jest przynajmniej stanowisko MFW, które poddaje ostrej krytyce Phillip Inman w The Guardian.
Normalność według MFW to wzrost stóp procentowych (W Wielkiej Brytanii z 0,5% do 2-3 %), normalna inflacja i wzrost 2-3 %. USA nadal jako największy konsument będzie napędzać światową gospodarkę. Skutki katastrofy (w tym $3 bln skupionych aktywów) będą usuwane bez większych wstrząsów. Wszystko pod kontrolą.
Trudno w tym miejscu nie przywołać puenty skeczu z 2008 roku: zapomnijmy o tych miliardach – dajmy bankierom dalej rządzić.
Phillip Inman wylicza, dlaczego nie będzie to takie proste:
- Powszechne zadłużenie rządów i gospodarstw domowych.
- Problem strefy euro. Hiszpania rozwija się tylko dzięki rządowym dotacjom, Irlandzkie banki nadal kiepskie, Francja w kryzysie a Włochy w stałej recesji. Strefie euro grozi deflacja, a Niemcy skutecznie blokują próby pobudzania gospodarek przez dodruk pieniądza.
- Olbrzymie oszczędności wygenerowanych w Azji, dla których musi się znaleźć sposób inwestowania zapewniającego zysk.
- W 2006 r. banki miały kredytów na wartość 32 razy przekraczającą ich kapitał, a teraz jet to „tylko” około 21 razy. Ale problem ten rozwiązano przesuwając olbrzymie kwoty na instrumenty pochodne, które stanowiły $19 bln w roku 2006 roku, a dzisiaj aż $31bn . Tymi instrumentami grają komputery (automaty), które na giełdzie w Nowym Jorku generują aż 90% obrotów.
U nas (tradycyjnie ;-)) czarne wizje snuje Krzysztof Rybiński. Przywołując głośną książkę Flash boys, pisze: Jeden z banksterów powiedział kiedyś, że wykonuje pracę Boga. Ale Bóg siódmego dnia odpoczął, a bansterzy nie odpoczywają, tylko tworzą coraz bardziej skuteczne metody okradania zwykłych ludzi z pieniędzy. […] Jak długo jeszcze społeczeństwa będą tolerowały okradanie ludzi z pieniędzy przez banksterów. Czy przypadkiem książki takie jak Flash boys nie doprowadzą w końcu do wzrostu świadomości społecznej, i w końcu ludzie uświadomią sobie, że banksterzy nie wykonują pracy Boga, tylko pracę gigantycznego pasożyta, który żeruje na społecznym organizmie.