Pół wieku temu powstał film przedstawiający życie włoskiej biedoty o takim właśnie tytule „Odrażający brudni i źli”… Nie oglądałem i nie wiem nawet, czy w Rzymie nadal funkcjonują slumsy. Podobno jest to kino polityczne – metafora ówczesnych Włoch. Czasy mamy inne i ten tytuł idealnie pasuje do krótkiej opowieści o współczesnych elitach. Bez metafor i cudzysłowów. Po prostu. Nie piszę tego „dla opamiętania” (nie kieruję tych słów do elit), ani dla lepszego samopoczucia, racjonalizacji lub mobilizacji ofiar tychże elit. Taki zwyczajny, kronikarski zapis tego co stało się naszym udziałem.

 

Jak do tego doszło?

Gdy wchodziłem w wiek dorosły, rozkręcała się właśnie rewolucja naukowo techniczna. Ówczesne elity snuły wizję nowej ery humanizmu. Dostrzegano wprawdzie zagrożenia, a nawet możliwości użycia technologii przeciw ludziom, ale to były jedynie problemy do rozwiązania. Nikt nie zakładał, że ta złowroga alternatywa może być traktowana jako racjonalne rozwiązanie.

Chronić przed tym miał powszechnie akceptowany system wartości, kształtowany przez religię i kulturę.

To były złudzenia ludzi, którzy przeżywszy okropieństwa II Wojny Światowej chcieli żyć w świecie pozbawionym nienawiści. Brakło im jednak mądrości, odwagi i męstwa – aby przekuć marzenia w rzeczywistość. Rozwój technologii stawiał znacznie wyższe wymagania, niż tylko deklaratywne odrzucenie zła.

Przypuśćmy, że wśród nas zjawia się średniowieczny rycerz, który zawsze szlachetnie walczy z przeciwnikiem, a pokonanych dobija miłosiernie mizerykordią. Przecież (słusznie) uznalibyśmy go za barbarzyńcę. Tak też należy postrzegać dwudziestowieczne elity. Ci ludzie nawet nie próbowali sprostać wyzwaniom czasów (chyba nawet nie zrozumieli sytuacji). Ukształtowane przez nich instytucje są ucieleśnieniem ich miernoty. Niestety w głównej mierze dotyczy to uniwersytetów, które porzuciły misję poszukiwania prawdy. Ludzie naprawdę mądrzy byli i są marginalizowani przez te miernoty. Do takich mędrców bez wątpienia należał Jan Paweł II, który pisał1: „przedstawiciele nauk przyrodniczych są w pełni świadomi tego, że poszukiwanie prawdy, nawet wówczas, gdy dotyczy ograniczonej rzeczywistości świata czy człowieka, nigdy się nie kończy, zawsze odsyła ku czemuś, co jest ponad bezpośrednim przedmiotem badań, ku pytaniom otwierającym dostęp do Tajemnicy”. Poproszony o komentarz – prof. Jan Woleński – (typowy autorytet akademickiego świata) orzekł, że słowa Papieża trafiają w próżnię, bo nikt na nie nie czeka. Już nawet nie chodzi o metafizykę. Ale mówić do butnych autorytetów, że ich wiedza jest ograniczona!!??

Wleźli zatem uczeni ze swą pychą w wiek XXI – w świat eksplozji informacji – przekonani, że ich narracja będzie powszechnie akceptowana na mocy autorytetu. Tymczasem obecnie dostęp do informacji jest powszechny, a często dociekliwy plebejusz może wiedzieć więcej niż dumny profesor. Ot – pierwszy z brzegu przykład: członek Rady Polityki Pieniężnej prof. doc hab. Grażyna Ancyparowicz pyta „dlaczego tak drożeje gaz”, skoro PGNiG nie kupuje go na rozgrzanym rynku spotowym. Każdy, kto choćby pobieżnie przegląda informacje gospodarcze wie, że obecne warunki kontraktu z Gazpromem uwzględniają ceny giełdowe. Dlaczego więc ktoś tak niekompetentny jak pani Ancyparowicz może odpowiadać za politykę monetarną (przecież cena surowców to podstawowy czynnik inflacjogenny)? Może brakuje jej elementarnej wiedzy, ale sznureczek tytułów przed nazwiskiem posiada….. To zresztą nie jest pierwszy taki przypadek w RPP. Warto wspomnieć Andrzeja Rzońcę (główny ekonomista PO), który wykazał się brakiem umiejętności liczenia procentów. Jak to słusznie podsumował jeden z użytkowników „Wykopu”: „ten człowiek myli pkt. procentowe z procentami. 11,7*(100%-94%) = 0,702 […] większość ludzi na TT ma rację (nie dziwota bo to podstawówka), a facet pewnie połapał się w swojej gafie, próbuje z ludzi debili robić, bo jest profesurem”.

Problem jest o wiele poważniejszy, niż ludzkie błędy, brak kompetencji, czy umiejętności przyznania się do pomyłki. Lekceważenie klasycznie rozumianej prawdy (a więc rzetelnej wiedzy), oraz zasad logiki otwiera pole do popisu dla mistrzów ściemy. Przedefiniowali oni wiele używanych pojęć, co uniemożliwia nawet zdiagnozowanie realnych problemów. I tak „tolerancja” stała się promocją zboczeń i narzędziem niszczenia tradycyjnych społeczności, „zrównoważony rozwój” wykorzystaniem troski o środowisko naturalne do dalszego wyzysku biedniejszych państw, „pomoc gospodarcza” bezwzględną ekspansją, „prawo człowieka” obejmuje prawo do jego zabicia itd…

Te działania można porównać do zasad gry w karty opisanej w świetnym filmie „Wielki Szu”. Bohater mówi w nim: karty mają tą właściwość, że wszystkie wartości zamieniają na pieniądze, ale odwrotnie już się nie da. Wszystkie szczytne cele po redefinicji elit – zamieniają się w jakieś łajno.

 

Fundamentalne problemy

Wśród problemów trapiących współczesne społeczeństwa najważniejszym obok i postprawdy wydaje się dominacja „ekonomii konfliktu” . Określenie „ekonomia konfliktu” nie pochodzi z żadnej teorii ekonomicznej, ale jest - moim zdaniem trafnym – opisem sytuacji w której postrzega się gospodarkę przez pryzmat pojedynczych transakcji handlowych. Sprzedający chce jak najdrożej sprzedać, a kupujący – jak najtaniej kupić. Ten konflikt (sprzeczne interesy) rozwiązuje się drogą negocjacji, prowadzących do ustalenia ceny transakcji. Gospodarka jako całość tak nie działa. Jednak ekonomiści nie potrafią zaproponować żadnej sensownej alternatywy. Nie jest nią socjalizm, który sprowadza się do administracyjnego ograniczenia wolności gospodarczej. Znane są rozliczne przykłady gospodarki wspólnotowej, ale wszystkie przemiany na świecie prowadzą do niszczenia takiej aktywności (co boleśnie odczuła polska wieś). Eksplozja informacyjna prowadzi do tego, że ludzie w biedniejszych regionach globu chcieliby żyć tak, jak im się prezentuje „zachód” (choć to obraz fałszywy). Zamiast więc zrównoważonego rozwoju mamy kryzys migracyjny.

Nie da się tego zmienić bez zrozumienia prawdy o świecie, a to nie jest możliwe, jeśli nadal będziemy akceptować to, że prawdę ustalają sobie drogą konsensusu uczeni ze wspomnianych wcześniej uniwersytetów….

 

Śmiertelny deficyt prawdy

Gdy w tym zakłamanym świecie („postprawdy”) pojawiła się pandemia, okazało się - że kłamstwo może zabijać!

To dość niesamowite, jak świat nauki próbował sprostać rozbudzonym oczekiwaniom ludzkości. Ludzie akceptują to, że mogą zginąć wskutek wypadku, albo umrzeć na jakąś chorobę z którą jeszcze medycyna sobie nie radzi. Ale żeby tak umierać z powodu zwykłego wirusa? W XXI wieku? Zamknięto zatem kościoły, a ludzie spijali „słowa prawdy” z ust uczonych – szukając nadziei i pocieszenia. Do tej sytuacji dostosowali się kościelni dostojnicy, którzy zamiast do nawrócenia, zaczęli wzywać do szczepienia. Obraz kompletnego zdziczenia. Gdy uczona narracja przestała być wiarygodna, zaczęła konkurować z różnymi teoriami spiskowymi. Konkurencja na poziomie tak nędznym, że wiarygodność czcicieli nauki zrównała się z wiarygodnością tez o wstrzykiwaniu mikroczipów. W tej sytuacji konieczne okazało się wsparcie mediów, które nie przebierają w środkach….

Właśnie niedawno szef Pfizera ogłosił, że ich szczepionka nie chroni przed najnowszą mutacją koronawirusa: "We know that the two doses of the vaccine offer very limited protection, if any”. Tak samo sądzi tenisista Djokovic i dlatego nie może grać w Australian Open. Bo w Australii wierzą, że jednak chroni..… To paliwo dla antyszczepionkowców próbuje zneutralizować między innymi BBC: https://www.bbc.com/news/59994912. Gdyby podali rzeczową informację, to pewnie – ich zdaniem - durne społeczeństwo by nie uwierzyło? No więc powstał cały esej, w którym "wyrwanie z kontekstu" jest kulminacyjnym argumentem. A tym kontekstem jest ... rozmowa o aktualnym, dominującym wariancie. Pfizer wypuści nowy produkt i zacznie się nowy cyrk....

O tym, że według ekspertów kolejne szczepionki będą osłabiać naturalną odporność ani słowa.....

Podobną strategię manipulacji bez trudu znajdziemy na naszym polskim podwórku:

https://businessinsider.com.pl/technologie/nowe-technologie/bill-gates-i-koronawirus-teoria-spiskowa-dotyczaca-covid-szczepionek-i-czipow-id2020/0ez2y2m

Długi artykuł demaskujący teorie spiskowe wymierzone w Billa Gatesa, który ma dwa niezmiernie istotne braki:

1. Posądzanie ludzi, którzy mają prawie nieograniczone możliwości działania (jak Gates), że kieruje nimi ilość zer na koncie jest czymś tak głupim, że aż dziw bierze, że ktoś to wymyślił, napisał i sądzi, że czytelnicy to kupią (akurat w przypadku czytelników tak marnej kopii amerykańskiego portalu – może to być prawda). Przed pandemią w świecie internetu królował niepodzielnie Google. Istnieją różne dziedziny w których ta firma nie dominuje (media społecznościowe, czy handel internetowy), ale ich aplikacje internetowe w powiązaniu z absolutną dominacją wyszukiwarki wydawały się nie doścignione. Po dwóch latach pandemii okazuje się, że to Microsoft ze swymi aplikacjami (w tym Ms Teams) kształtuje internetową rzeczywistość.

2. Gates od dawna mówi o konieczności przeciwdziałania przeludnieniu Ziemi (depopulacja). Dwa środki do tego celu to szczepionki i środki antykoncepcyjne.

Jego oficjalne poglądy można sprowadzić do tego, że szczepionki mają na celu zmniejszenie umieralności niemowląt - więc nie będzie trzeba płodzić dzieci "na zapas", a pomocna w tym ma być antykoncepcja. Czy nie mogło mu przyjść do głowy, że istnieje szybszy i bardziej skuteczny sposób? To by świadczyło, że mamy do czynienia z socjopatą. Niedawny rozwód Gatesów ze zboczeńcem Epsteinem w tle przestaje w tej sytuacji być sprawą prywatną….

 

Te przykłady są jedynie drobną ilustracją kompletnej dewaluacji autorytetu elit, które ani myślą stanąć bezwzględnie po stronie prawdy. W Polsce sytuacja jest szczególnie tragiczna, gdyż ten deficyt zagraża naszemu państwu. Obrzydliwa propagandówka elit TVN znalazła konkurencję w postaci przejętej przez „prawych i sprawiedliwych” telewizji publicznej. Gdyby postawić wymóg, by po prostu telewizja prezentowała prawdę – to TVN straciłby rację bytu, a telewizja publiczna nie zasługiwałaby na epitet „kur-wizja”. Tylko kto miałby tą prawdę weryfikować? Pozostaje więc w tym zakłamaniu czekać spokojnie, aż knowania naszych wrogów wreszcie doprowadzą do zmiany władzy i wtedy już wszystkie stacje będą grały jedną zakłamaną melodię…. Problem kłamstwa zniknie, bo przecież będzie to, co elity za prawdę uznają….

 

Co powinien w tej sytuacji zrobić człowiek, który chce postępować racjonalnie ? Moim zdaniem trzeba koncentrować się na tym, co wiemy na pewno. Nie ma zaś nic bardziej pewnego, niż śmierć. Człowiek jest śmiertelny i pandemia tylko nam o tym przypomina. Nikt rozsądny po uświadomieniu sobie swojej śmiertelności, nie popadnie w rozpacz z powodu nieuniknionego. Trzeba po prostu żyć tak, by jak najlepiej wykorzystać czas, jaki nam pozostał.

Jerzy Wawro

1 Encyklika Fides at Ratio