Polskojęzyczne media postanowiły zabrać się za wychowanie społeczeństwa, które nie dorosło do wielokulturowości. Ale broń Boże nie chodzi o propagandę! Tylko o informację. „Wychodząc z założenia, że strach wynika z niewiedzy, media wraz z Urzędem ds. Cudzoziemców przygotowały akcję informacyjną mającą przybliżyć obywatelom zasady, na jakich uchodźcy będą funkcjonować w Polsce, i odnośne przepisy prawne”. Rodzaj szerzonej „wiedzy” jest już zależny od na inwencji mediów. Na przykład GW-no swoim zwyczajem zastępuje katolikom katechizm: „ci, co plują nienawiścią na uchodźców nie mają nic wspólnego z naszą wiarą”.
Tylko prawicowe oszołomy wyłamują się z frontu walki ideologicznej. Portal niezalezna.pl publikuje przewrotny tekst: Decyzją władz wydziału prawa Uniwersytetu w Sztokholmie, ze ścian usuwane są wszystkie portrety zasłużonych dla uczelni naukowców. Powodem jest fakt, że obrazy „przedstawiają starych, białych profesorów”. Miejsce portretów zajął teraz... tęczowy łoś, który ma symbolizować wielokulturowość i tolerancję.
Akcja szerzenia wiedzy jest bez wątpienia szczytna i należy do misji zawodu dziennikarza (z jakiegoś powodu w Polsce bardzo deprecjonowanego epitetami w rodzaju „pismak”). Zobaczmy na jakimś jaskrawym przykładzie, jak wygląda wypełnianie tej misji. Oto jak media informowały o gangu pedofilów w Rotherham. Na portalu tvn24.pl piszą nawet o poprawności politycznej: „Było szeroko rozpowszechnione przekonanie pomiędzy wyższymi rangą urzędnikami i policjantami, by wygaszać kwestię etniczną. Urzędnicy z opieki społecznej byli zdezorientowani i nie wiedzieli, co mówić i jak opisać problem, z obawy przed oskarżeniami o rasizm - twierdzi autorka raportu”.
Słowo islam ani muzułmanie nie pada. To samo w „Wybiórczej” i „Polityce” (absurdalny tytuł „Gwałt klasowy”), „Fakcie”. Jedyny wyjątek, to „Dziennik”, w którym artykuł otagowano słowami „islam” i „muzułmanie”, a w tekście napisano: „Kiedy podczas nocnego nalotu na prywatny lokal policja natrafiła na dwie pijane 11-latki w towarzystwie kilku dorosłych muzułmanów, aresztowała nie ich, lecz dziewczęta. Skandal w Rotherham ujawnił dwa problemy, z którymi boryka się teraz brytyjska opinia publiczna. Pierwszy to obawy miejscowych władz, że interwencja zostanie poczytana za rasizm i zburzy misterną konstrukcję wielokulturowego społeczeństwa”.
Na koniec prawdziwy cymes – tłumaczenie brytyjskiego artykułu w „Polska The Times”. Można się uczyć, jak wygląda poprawność polityczna po angielsku. W artykule podano wszystkie istotne fakty. Schemat artykułu dokładnie taki sam jak w głupich amerykańskich filmach. Skupienie na historii wybranych osób, która niezależnie od wielkości tragedii zmierza do happy endu. Bo w końcu „Teraz ktoś je wysłuchał. Ogromna radość. W końcu ludzie uwierzyli, że mówiły prawdę”. Radość tym większa, że także dziennikarze atakowani za szerzenie islamofobii, oraz oskarżani, że dają się wykorzystywać skrajnej prawicy zyskali wsparcie „od osób nieoczekiwanych. Odezwali się myślący postępowo duchowni islamscy oraz przewodniczący komisji ds. równości i praw człowieka w Izbie Gmin”. Wielki sukces – bo w końcu się okazało, że ludzie są dobrzy, a jeśli są źli to głównie ci z prawej: „Jak na ironię jedyne anonimowo grożące mi śmiercią dwa listy, jakie otrzymałem, pochodziły od zwolenników skrajnej prawicy. Według autorów "The Times" miał rzekomo dyskredytować teorię Griffina, że przestępstwo sposobienia młodziutkich dziewcząt do seksu stanowi część islamskiego spisku mającego na celu szerzenie kalifatu poprzez zapłodnienie wszystkich brytyjskich nastolatek”.
Pójdźmy tym śladem i popatrzmy na obecną akcję propagandową równie pozytywnie. Internet to w końcu wspaniała rzecz. Można sporządzić listę pismaków, biorących udział w akcji (+polityków wspierających import islamistów do Polski). A gdy już się upowszechnią islamskie obyczaje (gwałty, bomby i temu podobne rozrywki wyznawców proroka) – nie będzie wątpliwości wobec kogo stosować zasadę „oko za oko, ząb za ząb”. Bo przecież PiS zmierza do władzy: Macierewicz w skórzanym płaszczu będzie urzędował na Szuch a orliki zamienią na miejsca straceń.
PS.
Gdyby ktoś zainteresował się co to też jest ta "teoria Griffina" wspomniana w tekście, to nie ma sensu szukać informacji - daremny trud. W tym zakresie szerzenie wiedzy zawiodło? Griffin to taki brytyjski Macierewicz z Rydzykiem razem wzięci. Słowem: personifikacja zła. Mówisz "Griffin" i już wiadomo, że chodzi o "wszystkie zbrodnie z zakresu nieposzanowania inności, pod który podpadają rasizm, antysemityzm, szowinizm, ksenofobia, homofobia, islamofobia i agorafobia" [Koniec białej Europy].
Na ilustracji zestawienie zagrożenia terroryzmem (po lewej) oraz upowszechnienia islamu (po prawej) w Europie. Źródła:www.independent.co.uk, commons.wikimedia.org