Zbigniew Stonoga twierdzi, że jest w posiadaniu XIII załącznika do aneksu o WSI. Poseł Bartosz Kownacki sądzi, że Stonoga blefował. Jednak w internecie pojawiło się zdjęcie pierwszej strony.
Przynajmniej ci, którzy widzieli ten dokument wiedzą, czy to blef. Nie słychać żadnych komentarzy z ich strony.
To już nie jest nagranie świń przy korycie w jakiejś knajpie. To jeden z najniebezpieczniejszych dokumentów III RP. Stonoga musi być bardzo odważnym, albo bardzo zdesperowanym człowiekiem. Zupełnie przypadkiem (?) na Salonie24 informacja o nim sąsiaduje z artykułem o nie wyjaśnionej śmierci sprzed 10 lat: Marek Karp bardzo dużo ryzykował. Analizował interesy i wpływy rosyjskie na polskie i europejskie rynki energetyczne i paliwowe. Przed śmiercią, spotykał się oficerami Agencji Wywiadu i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, wyjeżdżał też do Rosji. Podobno był bliski ustalenia kto pomaga Rosjanom wpływać na polski rynek paliw. Badał działania rosyjskiego GRU i byłych funkcjonariuszy Wojskowych Służb Informacyjnych. Namierzał rosyjskiego kreta? […] Śmierć Marka Karpia wygląda na działania wschodnich służb specjalnych. W zacieraniu śladów tego morderstwa służby te musiały mieć jednak pomoc z polskiej strony.
Pewnie to przypadek - ale wygląda na ostrzeżenie. Każdy by się bał na miejscu Stonogi. Chyba, że ma zapewnienia ochrony ze strony kogoś potężnego, kto mu te dokumenty dostarcza.
Prawdopodobieństwo tego, że toczy się na naszych oczach gra służb specjalnych wydaje się w tym momencie bardzo duże. Ponieważ jednak częścią tej gry jest odsunięcie PO od władzy, można założyć, że nie są to polskie służby – do tej pory wiernie przymykające oczy na wszelkie szwindle swych panów. Może to nieformalne struktury dziadków z SB i WSI odziedziczonych po PRL'u nudzą się na emeryturze? Pewnie nadwiślańskim tropicielom spisków takie wyjaśnienie przypadłoby do gustu. Jednak jest o wiele bardziej prawdopodobne, że to część geopolitycznej rozgrywki.
W tym kontekście dziwnie wygląda artykuł Piotra Skwiecińskiego na portalu wPolityce. Autor komentuje w nim zmianę ambasadora USA w Polsce: „Obecność ambasadora [na pogrzebie Jaruzelskiego] na Powązkach wpisuje się bowiem logicznie w całą, bardzo konsekwentną linię polityki USA wobec naszego kraju, mającą swój początek jeszcze u schyłku lat 80. Przecież ówczesny ambasador Ameryki odegrał niesłychanie aktywną, wręcz kluczową rolę w pertraktacjach, które umożliwiły wybranie Jaruzelskiego na prezydenta PRL latem 1989 roku.
A potem przez długie, długie lata Amerykanie, ich dyplomacja, ich służby i ich instytucje „miękkiej władzy” (wszelkiego rodzaju fundacje) robiły wszystko, co mogli, by w naszym kraju nie doszło do antykomunistycznego przełomu. Do jakichkolwiek rozliczeń, dekomunizacji czy lustracji.
Przytacza też słowa Macieja Zalewskiego – sekretarza BBN z czasów prezydentury Wałęsy:
Czego dowiedziałem się w Ameryce - tak ma być. Drugą lekcję otrzymałem, kiedy byłem w BBN i kiedy rozmawiałem z szefem CIA, który też mi powiedział, że tak ma być: „Zostawcie tych agentów, zostawcie tych szpiegów, wszyscy jak mieli być odwróceni, to zostali odwróceni, pracują na rzecz nowego układu. Zostawcie to w świętym spokoju. Wszystkie wasze pomysły są pomysłami idealistów, którzy nie rozumieją układu. Tak ma być”.
Piotr Skwieciński nie ma też wątpliwości, że elit USA zupełnie nie obchodzi ani polska racja stanu, ani poglądy Polaków. Pisze między innymi: „Łukasz [Warzecha] podnosi też kwestię wspierania przez Mulla polskich homoseksualnych radykałów i ich postulatów. Słusznie ocenia to jako mieszanie się w wewnętrzne sprawy Polski. Ale znów wydaje się sugerować, że to wszystko było czymś w rodzaju prywatnej inicjatywy ambasadora. A przecież to oczywista nieprawda. Wspieranie i lansowanie gejowskiego radykalizmu jest centralnym elementem „religii praw człowieka”, która stałą się oficjalną ideologią Zachodu. W tym i Stanów Zjednoczonych.
Czy to możliwe, że polscy dziennikarze tak sami z siebie przestali nagle postrzegać USA jako dobrego Wuja Sama? Kojarzony ze skrajnie proamerykańskim PiS'em portal propagandowy nagle stał się taki krytyczny? Tekst Skwiecińskiego nie jest jakimś wyjątkiem. Kilka dni wcześniej pojawił się na nim tekst: „Tajna umowa pomiędzy UE i USA wbrew polskim interesom? Małe firmy będą bez szans w sądowych starciach z bogatymi korporacjami”. To niby oczywistość o której wiedzą w Europie wszyscy – oczywiście poza tak zwanym "polskim rządem". Ale żeby coś takiego napisał polski dziennikarz? Tak sam z siebie? Wprost trudno uwierzyć. Przecież u nas wszyscy jak jeden mąż cieszą się strasznie, że obce mocarstwo wprowadza tu swoje wojska i będzie miało realną siłę pilnować na miejscu przestrzegania tych traktatów! Aż się prosi, aby wzorem zwolenników PiS zacząć tropić ruskich szpionów – tyle że tym razem po ich stronie. Nie ulega wątpliwości, że wPolityce wygląda momentami jak oddział Sputnik News. Dlaczego jednak Rosjanom miałoby zależeć na zamianie partii Tuska na partię Kaczyńskiego? Tak zwane „zaplecze intelektualne” prezydenta elekta z tej partii mogłoby się zupełnie adekwatnie nazywać „Klub Rusofobów”. Jaki interes miałaby mieć Rosja w zmianie władzy w Polsce? Chyba, że uznali to za już nie do uniknięcia i stawiają na Kukiza (który podobnie jak Rosjanie uważa, że zachód gra Ukrainą i Polską).
Aby zrozumieć tą dziwną sytuację trzeba porzucić myśl, że Polska ma dla mocarstw znaczenie wykraczającą poza los pionka na „wielkiej szachownicy”. Wtedy zmiana władzy w Polsce może być równie dobrze karą za likwidację OFE, jak i mniej ważnym elementem wewnętrznej rozgrywki w stolicy imperium. W USA zbliżają się wybory - „święto demokracji”, w czasie którego władza musi trochę poudawać, że działa w imieniu narodu. Dla opozycji informacja, że nawet wiernopoddańcza Polska nie chce już „robić laski” może mieć znaczenie propagandowe. Zwłaszcza, że to się da bardzo łatwo naprawić. Kiedy tylko nowy prezydent USA pojawi się nad Wisłą – chorobliwa miłość wybuchnie z nową namiętnością.
Z drugiej strony – jeśli to rozgrywka Rosjan – mogą oni liczyć na to, że gdy w Polsce będzie rządził PiS, jego wpływ na decyzje zachodu będzie jeszcze mniejszy niż z PO przy władzy. Przecież takie „tuzy intelektu” jak Szczerski, Kowal czy Waszczykowski są przewidywalne do bólu. „Rozgrywka z nimi to nie żadna polityka, To wychowanie dzieci, biorąc rzecz en masse”.