Twierdzenie, że spotkało się dwóch ludzi zatroskanych różnymi przejawami życia w Polsce najtrafniej skomentował Marek Magierowski:
Niestety szanse na to, że mafia straci panowanie w kraju są niewielkie. Między innymi z powodu słabości opozycji.
W sobotę zebrał się Komitet Polityczny PiS. Zaczął jak zwykle Prezes:
- Sytuacja jest poważna – Donald dał nam czas do poniedziałku - musimy coś wymyślić.
- To może wysłać jak zwykle Antka? – rzucił ktoś z sali.
- A cóż to da? Antek powie, że to niebywałe i wiele osób się z nim zgodzi. Tym się nie da „przykryć” takiej dyskusji. Trzeba z tego za wszelką cenę zrobić sprawę polityczną.
- To akurat nie jest trudne. Oskarżymy Tuska, że wziął pieniądze z NBP na finansowanie kampanii wyborczej.
- Dobre! Kto pójdzie?
- Bartosz Kownacki - jest młody i wygadany, na pewno zrobi to dobrze.
Powyższy dialog to niestety żart. Występ pana Bartosza – niestety nie (minuta 14).
Podsunięto Tuskowi gotowy scenariusz konferencji prasowej.
Tusk oczywiście oburzy się z powodu języka, jakiego używał jego minister. Zapewne nawet zażąda jego dymisji (chyba, że będą szczególnie korzystne badania opinii społecznej). Potem przejdzie do ataku:
Rząd współpracuje z NBP i będzie to robił. Opozycja chciała nawet ustawowo zobowiązywać NBP do takiej współpracy. Sprawy o których rozmawiano są bardzo ważne i wszystkie podjęte działania są w interesie Polski. Opinia na temat PiS wyrażona przez rozmówców była ich prywatną oceną. Reakcja polityków PiS na te nagrania świadczy zresztą dobitnie o tym, że mieli rację. Zarzuca mi się, że użyłem pieniędzy z NBP do finansowania kampanii wyborczej! To niesłychana podłość. Jeśli znajdą się dowody na użycie w ten sposób przynajmniej jednej złotówki, to podam się do dymisji. Czy to jest poważne? Czy ludzie rzucający takie kalumnie mają na celu dobro Polski?
Media już tworzą odpowiednie tło pod tego rodzaju wystąpienie. Puls Biznesu twierdzi, że „Choć styl, w jakim prowadzone były rozmowy między prezesem Markiem Belką i ministrem Bartłomiejem Sienkiewiczem, może budzić kontrowersje — to warto pamiętać, że sam przedmiot tej rozmowy kontrowersyjny nie jest”.
Trochę bardziej rzeczowy komentarz opublikował parkiet.com: jeśli chodzi o wsparcie, jakiego miałby budżetowi państwa udzielić NBP przekazując wypracowany zysk, to nic takiego nie miało miejsca. Prezes banku w kwietniu tego roku ogłosił, że zysk NBP za 2013 rok wyniósł zero, tym samym, żadnej wpłaty do państwowej kasy nie będzie. Rok wcześniej NBP wypracował 5,5 mld zł zysku, z czego 95 proc. przekazano do budżetu.
Z nagrań nie wynika wcale, że chodzi tylko o wykazanie zysku. Wręcz przeciwnie. Skoro na przeszkodzie miał stać Rostowski, który może powiedzieć „w życiu”, to nie mogło chodzić o podział zysku NBP, które jest dokładnie regulowane ustawą (95% trafia do budżetu).
NBP wydał oświadczenie, NBP wyraża głębokie ubolewanie z powodu języka używanego w czasie tej prywatnej rozmowy. Zapewnia, że wszystkie poruszane kwestie były przedmiotem publicznych i merytorycznych wystąpień. Zapewnia też, że „Z prawie dwugodzinnej rozmowy zostały opublikowane wyrwane z kontekstu kilkuminutowe fragmenty, które rozmowy o stabilności systemu finansowego - poprzez manipulację - próbują przedstawić jako przekroczenie uprawnień prezesa NBP, co nigdy nie miało miejsca”.
Oświadczenie bez niekorzystnych dla rządu komentarzy przytacza większość mediów. Tymczasem trudno sobie wyobrazić kontekst w którym słowa zaczynające się od „moim warunkiem jest” nie świadczyłyby o przekroczeniu uprawnień. Co ważniejsze – działania NBP zgodnie z obowiązującym prawem nie mogą być podporządkowane interesom rządu. Przez lata przekonywano nas, że taka niezależność NBP jest dobra i ważna. Jak widać ta zasada tworzy podstawę układu mafijnego, w którym jedna osoba (namiestnik) może decydować o losach gospodarki.