Premier Rosji Miedwiediew opublikował obszerny artykuł na temat Ukrainy. Zwraca uwagę na kryzys gospodarczy (rysunek poniżej pokazuje dynamikę zmian PKB), dużą ilość uchodźców, wzrost radykalizmu, tysiące ofiar bratobójczych walk. Zdaniem premiera Rosji, Ukraina ma najtrudniejszy okres ma jeszcze przed sobą.
Spadek PKB wyniósł od 7-9%. Inne wskaźniki są równie niepokojące: 20 procent rocznej rocznej inflacji, redukcja o około 40% rezerw walutowych, wzrost cen za media od 50 do 200%, zamknięcie lub upadłość wielu dużych przedsiębiorstw, lawinowo rosnące zadłużenie (które przekroczy wkrótce 100% PKB).
Miedwiediew ubolewa, że z przyjaznego państwa Ukraina stała się nagle wrogiem. Odwołuje się do wspólnej historii, sięgającej jeszcze starożytności i wspólnocie kulturowej. Przedstawia historię współpracy gospodarczej - począwszy od wielkich inwestycji przemysłowych, finansowanych częściowo z budżetu ZSRR, (na przykład duża część sieci rurociągów i prawie jedna trzecia przemysłu lotniczego zbudowanego w czasach sowieckich jest obecnie na Ukrainie). Zwrócił uwagę na to, że po rozpadzie ZSRR, wszystkie długi tego imperium przejęła Rosja, a Ukraina weszła w niepodległość bez obciążeń.
Powiązania gospodarcze sprawiły, że współpraca między tymi państwami rozwijała się także po 1991 roku. Utrzymywane były bardzo niskie ceny gazu dla Ukrainy (do roku 2006 było to tylko 40-50 dolarów za tysiąc m3). Zdaniem Miedwiediewa oznaczało to de facto dotowanie ukraińskiej gospodarki. Od roku 2005 Rosja podejmowała próby zmian zasad dostarczania gazu dla Ukrainy. W roku 2009 udało się doprowadzić do podpisania umowy długoterminowej, ustalającej warunki dostaw podobne jak dla krajów Unii Europejskiej. Te ceny nowe władze Ukrainy uznały za zbyt wysokie, a Wiktor Janukowycz wynegocjował ich obniżenie o 100 dolarów w zamian za przedłużenie umowy dotyczącej stacjonowania Floty Czarnomorskiej w Sewastopolu.
Ukraina nie regulowała jednak płatności na bieżąco, co doprowadziło do zadłużenia w wysokości 2,7 miliardów dolarów na koniec 2013 roku. W kluczowym okresie, gdy Ukraina chciała podpisać umowę z UE (o czym Miedwiediew nie wspomina), Rosja obniżyła ceny dostaw dla "Naftogazu" do 268,5 dolarów (od 01 stycznia 2014) i udzieliła dodatkowo kredytu w wysokości 3 mld euro na uregulowanie zaległości. Jednak Ukraina tych zobowiązań nie uregulowała i dlatego (zdaniem Miedwiediewa) w kwietniu 2014 roku cofnięto rabat, a cena została ustalona na 485 dolarów za tysiąc m3, a następnie wprowadzono przedpłaty. Dług Ukrainy wzrósł do 4,5 mld dolarów.
Tymczasem ukraińskie elity zapewniają, że "wszystko będzie dobrze" dzięki wyborowi Europy i osiągnięciu "niezależności" od Rosji. Tyle, że problemy Ukrainy zaczęły narastać właśnie wtedy, gdy pod naciskiem zachodu zaczęto dążyć do tego „zmniejszenia zależności od Rosji” (co znalazło wyraz w „Partnerstwie Wschodnim”). Polityka zwyciężyła nad gospodarką.
Zdaniem premiera Rosji, współpraca gospodarcza UE z Ukrainą to forma neokolonializmu. Wystarczy przeanalizować strukturę handlu zagranicznego Ukrainy z UE: import to towary przetworzone, a eksport to głównie surowce. Liberalizacja handlu musi doprowadzić do upadku części ukraińskich przedsiębiorstw. Także rolnictwo, które zapewnia 17% PKB i 27% eksportu, jest na straconej pozycji w starciu do dotowanym rolnictwem UE.
Koszty przystosowania ukraińskiej gospodarki do standardów UE mogą wynieść od 160 do 500 mld euro w ciągu 10 lat.
Miedwiediew przypomina wypowiedź Wiktor Czernomyrdina (byłego premiera Rosji), który na pytanie, kiedy Ukraina zostanie członkiem Unii Europejskiej, odpowiedział: "Po Turcji.". A kiedy Turcja? „Nigdy!”. Turcja podpisała układ stowarzyszeniowy 51 lat temu!
Na koniec Premier Rosji zapowiada większy pragmatyzm w stosunkach z Ukrainą i dbanie w pierwszym rzędzie o interes Rosji (co przez zachodnie media zostało nazwane „groźbami”). Rosja nie będzie podejmowała prób wspierania ukraińskiej gospodarki, bo nie ma w tym interesu, a na dodatek jest tym zmęczona.
Artykuł jest obszerny i każdy może z niego wyczytać co chce. Na przykład organ Michnika znalazł informację, że "Premier Rosji straszy Ukraińców odbieraniem majątków przez Polaków".
Chodzi o fragment w którym Miedwiediew pisze o niebezpieczeństwach przyjmowania prawa unijnego - w tym prawa do restytucji. Jego zdaniem może to doprowadzić do całkowitego chaosu w kwestiach majątkowych. Przy czym prawa do majątku mogą zgłosić nie tylko obywatele Ukrainy, ale także niektórzy obywatele Rosji, Polski i innych państw, do których przodków ten majątek należał przed rokiem 1940 r.