Publikacje polskich ekonomistów i dziennikarzy ekonomicznych podważają sens ekonomii jako nauki. Polska ekonomia to pewien rodzaj magii na usługach propagandy. W starożytności różni wróżbici i prestidigitatorzy zachowywali podobny związek z rzeczywistością i podobnie posługiwali się magicznymi przedmiotami. Dla ekonomisty podstawowym przedmiotem magicznym są dane „przetwarzane” w arkuszu kalkulacyjnym.

 

Oto trzy bieżące przykłady na poparcie powyższej tezy:

 

1. Trwa realizacja projektu, który powstał w restauracji „Sowa i przyjaciele”, zasilenia rządu III RP pieniędzmi z NBP. Medialne przykrycie obejmuje nie tylko wykorzystanie zamieszania z wyborami, ale też publikacje przygotowujące do zawieszenia monetarystycznych dogmatów: niezależności banku centralnego oraz zakazu finansowania przezeń potrzeb pożyczkowych rządu. Publikację w „Rzeczpospolitej” artykułu podważająca sens tej doktryny można by przyrównać do podważania sensu ochrony życia przez „Gościa Niedzielnego”.

 

 

2. KNF ujawnił wynagrodzenia w SKOK'ach. Najwyższe zarobki zarządów SKOK (około 800 tys rocznie) to zaledwie połowa najniższych wynagrodzeń w zarządach banków:

 Źródło: raport „Wynagrodzenia członków zarządów banków notowanych na GPW w 2012 roku”, Sedlak & Sedlak

Czemu więc w artykule podkreśla się, że SKOK'i naśladują w polityce wynagrodzeń banki? Może dlatego, że rozpoczęła się operacja przejmowania SKOK'ów przez banki, przy pomocy KNF. Wobec podważania konstytucyjności takich działań, potrzebna jest odpowiednia osłona medialna.

 

3. Na potrzeby wojennej propagandy wykreowano czarny obraz rosyjskiej gospodarki, próbując nawet wywołać panikę bankową informacjami o spodziewanym załamaniu się kursu rubla. Tymczasem przez cały kończący się tydzień rubel się umacniał (w sumie 3,8%), podczas gdy media siłą bezwładności nadal głosiły, że „rubel traci”. W Rosji bezrobocie utrzymuje się na niskim poziomie około 5% (o czym Polacy mogą tylko pomarzyć). Rosyjskie obligacje 10-cioletnie dają rentowność w okolicy 10%, co oznacza „całkiem ponure oczekiwania”. Tyle, że przy stosunkowo niewielkim (13% PKB) zadłużeniu potrzeby pożyczkowe Rosji nie są duże (około $7mld, w porównaniu do Polski: ponad $50mld) i mogą być realizowane na rynku wewnętrznym. Nie ulega wątpliwości, że prowadzona przez USA wojna ekonomiczna z Rosją przyniesie jej szkody. Ale wróżenie katastrofy gospodarczej to chyba gruba przesada. Minister Ławrow zaważa, że Szkody, jakie chce się zadać Rosji - a pewnych negatywnych przejawów tego doświadczamy na sobie – są zadawane także krajom unijnym. Ale o tym polskie media wolą milczeć.