Po ubiegłorocznej awanturze o deficyt budżetowy w USA, wydawało się, że aktyw Partii Republikańskiej (GOP) w USA już nigdy nie doczeka się powrotu do władzy (konwencje tej partii coraz bardziej przypominają zjazd emerytów). Obraz klęski i odwrotu dopełniła styczniowa zmiana dopuszczalnego deficytu, którego Republikanie nie odważyli nawet próbować wykorzystać. Wydawało się, że Prezydent USA powinien wdrożyć program Obamacare i przeprowadzić oszczędności w Pentagonie. Zapewne nie zostanie także zmuszony do poparcia projektów, które jego zdaniem nadmiernie faworyzują wielki biznes kosztem ochrony środowiska, jak łączący Kanadę i USA system ropociągów Keystone XL.

Sielanka. Hilary Clinton może już przymierzać fotel w Białym Domu.

A tu nagle Putin próbuje anektować Krym, bezczelnie posługując się energetyką, skuteczniej niż Stalin czołgami. Pierwsze reakcje Obamy są takie, jak można się było tego spodziewać. Można być odważnym strzelając z dronów do pakistańskich pastuchów, ale przywódcy kraju, który ma broń jądrową lepiej nie drażnić.

Republikanie poczuli się jak troglodyta w spokojnej wiosce, zaatakowanej znienacka przez człowieka z maczugą. Nagle wszyscy spostrzegli, że USA może tak samo posługiwać się bronią energetyczną jak Putin (nasi biedni liberałowie ze swoimi bajkami o kapitale bez narodowości mogą tego nie przetrzymać). Hilary Clinton wyznała, że ona od dawna knuje, jak tu dowalić łupkami wrogom Ameryki – czym sprowokowała kpiny dziennikarza Forbes'a, który zauważa, że teraz zapewne nawet ekologom nie uda się zablokować budowy rurociągu Keystone XL. W styczniu 2012 prezydent Obama zablokował tą inwestycję, a w 24 stycznia br. republikanie wystosowali do prezydenta Obamy pismo wzywające go do zatwierdzenia projektu.

Eksport surowców energetycznych przez USA okazuje się potencjalnie potężnym narzędziem politycznym. W ciągu ostatnich ośmiu Amerykanie zwiększyli wydobycia gazu ziemnego o 36%, a wydobycie ropy naftowej wzrosło o 45 % (do 8 mln baryłek dziennie) w ciągu zaledwie 3 lat.

We wspomnianym swym komentarzu na łamach Forbes'a Christopher Helman zauważa także, że energetyczna wojna USA z Rosją silnie zaszkodzi interesom Exxon Mobil, który inwestuje w Rosji (joint venture z Rosnieft). Ale nie ma tego złego.... - przecież to zmusi Exxon, aby więcej inwestował w kraju, a nie za granicą (widać, że Helman zupełnie nic nie wie o tym, że kapitał nie ma narodowości). W konkluzji artykułu autor nawiązuje do wyścigu zbrojeń z lat 80-tych, który doprowadził do bankructwa ZSRR . Jego zdaniem analogicznie amerykański boom energetyczny może doprowadzić do bankructwa Władimira Putina.