Tak zwane „rynki wschodzące” to dla inwestorów z jednej strony łakomy kąsek, bo można zarobić na ich wzroście gospodarczym, z drugiej zaś ryzyko wynikające z niestabilności. Świąteczny „Forbes” postanowił więc ulżyć ciężkiej doli inwestorów i zauważył, że poszczególne kraje się między sobą różnią! Zamiast jednego koszyka dziennikarz proponuje dwa, które nazwał: owcami i kozłami (może w nawiązaniu do Biblii, a może od łatwości strzyżenia? ;-)). Do owiec zaliczył Koreę Południową, Malezję, Tajwan i Filipiny. Kraje mają te więcej sprzedają niż kupują zza granicy, co daje im środki do łagodzenia wpływu spekulacji. W celu sfinansowania odpływu „gorącego pieniądza” nie musiały więc podnosić stóp procentowych. Mają też waluty o stabilnej wartości wobec dolara, umiarkowaną inflację i stabilne kursy na giełdach.
Natomiast kraje - kozły mają rosnące deficyty na rachunku obrotów bieżących (czyli więcej kupują niż sprzedają). Do krajów tych należą Brazylia, Indie, Indonezja, RPA, Turcja, i Argentyna (która jest przypadkiem szczególnym). Ich waluty są w przeważającej części słabe, inflacja duża a ceny akcji spadają. Deficyt muszą pokrywać środkami zza granicy. Podnoszą więc stopy procentowe, aby je przyciągnąć i utrzymać.
Ponieważ salda na rachunkach obrotów bieżących sumują się do zera dla całego świata, nie ma za bardzo chętnych do pomocy krajom – kozłom, które na dodatek mają swe indywidualne problemy. W Brazyli irośnie konsumpcja kosztem inwestycji w przemysł i infrastrukturę. Dodatkowo gospodarka jest uzależniona od eksportu surowców i produktów rolnych. W Turcji trwa wielki kryzys polityczny związany z korupcją. W RPA niepokoje społeczne, a zależnej od surowców energetycznych Rosji grożą sankcje.
Taki mniej więcej tekst przeczytali spekulanci całego świata, którzy teraz dobrze się zastanowią, czy ryzykować inwestycje w „kozły”. Co w tym tekście jest najciekawsze? To, że ni z tego, ni z owego, wśród „kozłów” pojawia się Rosja, która nijak nie pasuje do podanych kryteriów (ma stale dodatnie saldo). Tego raczej nie należy rozważać w kategoriach błędów czy przypadku. Może to raczej wyraz mobilizacji świata finansów przeciw Rosji.
Aktualizacja:
"Wypchnięcie Rosji z rynków finansowych wydaje się być najskuteczniejszym narzędziem dla Baracka Obamy, jeżeli chce on zastopować terytorialne aspiracje Rosji" - do takich wniosków dochodzą Amerykanie. Więcej na ten temat: http://forsal.pl/artykuly/791644,wykluczenie-rosji-z-rynkow-finansowych-to-najlepsza-bron-przeciw-moskwie.html