Jeszcze w czasach, gdy w „zamówieniach publicznych” królowała firma „Prokom”, powstał system obsługi wyborów, stworzony przez podwykonawcę Prokomu (inaczej wówczas się nie dało), firmę Pixel. Początki były trudne, ale w końcu system zaczął działać sprawnie. Aż tu nagle 28 listopada 2013 roku Krajowe Biuro Wyborcze (KBW) ogłasza zamówienie na „Zaprojektowanie, wykonanie, wdrożenie kompleksowego systemu informatycznego Platforma Wyborcza 2.0 (PW2) wraz z administrowaniem, utrzymaniem, rozbudową i modyfikacją systemu”. Postępowanie jednak kończy się unieważnieniem wskutek protestów.
Zamiast ponowić postępowanie, KBW zamawia „zaprojektowanie i wykonanie witryn internetowych wyników głosowania i wyników wyborów wraz z prowadzeniem i administrowaniem”. Wygrywa spółka Nabino z ofertą na ponad 200tys. Następnie zamawia moduł dla wyborów samorządowych dla tej platformy za ponad 400tys. Wynik postępowania ogłoszono 4 sierpnia 2014. W trzy miesiące nie da się zbudować solidnego systemu informatycznego. To po prostu nierealne. Najbliższe wybory będą więc testem beta nowego systemu. Przedsmak mieliśmy w wyborach uzupełniających. Media donosiły o kłopotach PKW z systemem informatycznym.
Testowanie już się rozpoczęło, gdyż komisje zaczynają rejestrować kandydatów. Muszą działać po omacku, gdyż PKW uważa, że program do rejestracji kandydatów jest nowy, ale wydaje się prosty, więc szkolenia nie będzie. Jak większość programów informatycznych – po jego poznaniu wydaje się prosty. Ale widać, że jest nie dopracowany i użytkownicy nie do końca rozumieją, co on robi.
Najważniejsze jednak pytanie brzmi: PO CO zbudowano PW2? Widocznie były jakieś fundusze do zutylizowania.