Grzegorz Braun raczył niegdyś powiedzieć publicznie, co wie na temat współpracy niejakiego profesora Miodka z SB. Ponieważ Miodek był „nasz” - czyli władzy (nawet w telewizji bywał często), władza stanęła w jego obronie, skazując Brauna na wysokie kary. Bynajmniej nie dlatego, że mówił nieprawdę (w to sąd nie wnikał), ale że mówił....
No i po wielu perypetiach Europejski Trybunał Praw Człowieka uznał, że mówić mu wolno. Straszne. I co teraz zrobi nasza władzuchna? Ano nic – jak będzie trzeba, to jeszcze raz mu dowali. To on w końcu traci czas i nerwy. A większość ludzi machnie ręką – bo i co z tego, że w Polsce nie ma wolności słowa? W domu można sobie mówić co się chce (jeszcze).
Grzegorz Braun ma jeszcze inny ciekawy proces – o pobicie 6-ciu policjantów (on sam i własnoręcznie tego dokonał i nawet mu okulary z nosa nie spadły). Tu jednak jest pewnie bez szans, bo nawet jeśli jakaś „przypadkowa” kamera to nagrała, to jest to kamera waadzy.
Dziwnym trafem podobne zdarzenie z udziałem posła Wiplera (dwoje pobitych policjantów przez podchmielonego posła) zostało nie tylko nagrane, ale i tabloidy uzyskały film. Dziennikarze „dotarli” (tak się u nas nazywa współpracę dziennikarzy ze strażnikami przestrzeni publicznej) do nagrań, które potwierdzają wersję wydarzeń przedstawioną przez posła. Aczkolwiek na poniższym zdjęciu widać wyraźnie, że opór władzy stawia (położył się umyślnie, żeby policjant musiał się schylać):
Skoro przestrzeń publiczna należy do waadzy, to nie ma się co dziwić, że chce ją urządzić po swojemu. Dlatego reklama "dość olewania" jest zbyt wulgarna, dosłowna etc... A olewający i opluwający są jak najbardziej na miejscu....