Wyrok nie zapada nagle, samo postępowanie przechodzi stopniowo w wyrok.
[Franz Kafka – Proces]
Opisany przez Kafkę proces nie służył ustaleniu winy. Był to raczej proces akceptacji przez Józefa K tego, co nieuchronne. Oswajanie się z tym, że „nie trzeba wszystkiego uważać za prawdę, trzeba to tylko uważać za konieczne”. Konieczne nie są plany i pragnienia Józefa K. One stają się nieważne w obliczu konieczności. Gdy K w pełni sobie to uświadomił – zrozumiał, że „nie było nic bohaterskiego w jego oporze, w tym, [...] że opierając się starał nasycić się raz jeszcze ostatnim odblaskiem życia. Ruszył w drogę i z radości, jaką tym sprawił panom, także i na niego samego coś spłynęło”. Niestosowne byłoby napisać, że Józef K. z radością szedł na śmierć. Taki opis zakładałby bowiem podmiotowość skazańca. Tymczasem ego Józefa K ustąpiło miejsca konieczności. Pozostała tylko wdzięczność za to, że jemu samemu pozostawiono, aby „powiedział sobie o tym, co nieuchronne”.
Posiadanie własnego ego stwarza trudności. Porywy serca nieuchronnie prowadzą do zawodów i cierpienia. Nieprawomyślna jest też miłość inna niż ukochanie totalitarnej władzy. Ukojenie można znaleźć w alkoholowym zamroczeniu, uległości lub fanatyzmie religijnym (proces rozpływania się ego w zetknięciu z sacrum opisał Mirca Eliade).
Działanie na masową skalę środków opartych na zakłamaniu, pozwala na przekształcenie całych społeczeństw w bezwolną masę. Polacy znają to doskonale. Ich proces przechodzi właśnie wyrok. Już zostali skazani na wieczną hańbę morderców żydów. Wszelka obrona tylko pogarsza sytuację. Prowadzi do dodatkowych oskarżeń o próby pisania na nowo historii o Holokauście. Żydzi przybyli pod polską placówkę dyplomatyczną z tablicami na których widniały hasła: "3 miliony Żydów zamordowanych w Polsce" oraz "Nie zapomnimy!". Wznosili też okrzyki, że "Polska spłynęła krwią". Kwitowanie tego opinią, że „zarzuty te wynikają z niewiedzy” jest po prostu śmieszne. Im bardziej absurdalne zarzuty, im więcej w tym kłamstwa, tym szybciej zaakceptujemy to co konieczne. W dużej społeczności zawsze znajdzie się ktoś, kto się nie podda – kurczowo chwytając resztki gwałconej prawdy. Z niedowierzaniem będzie patrzył jak podłe żydostwo robi biznes na jego poniżaniu. Jak spadkobiercy Hitlera stroją się w piórka dobroczyńców Europy. Jak rodzima wspólnota ciemniaków opanowuje przestrzeń publiczną. Ich zdumienie zostało już wkalkulowane w cały proces i skazane na pożarcie – tak po prostu.
W słusznie minionym okresie społeczny eksperyment zakończył się niepowodzeniem. Prosty lud skupiony na pracy i wierze ojców okazał się zbyt odporny na zastosowane środki. Dlatego po zmianie ustroju rozpoczął się atak na głupie i pazerne chłopstwo i zmasowana scholaryzacja – aby jak najwięcej ludzi poddać działaniom ludzi podłych i złych wyhodowanych na uniwersytetach. Równocześnie zastosowano propagandę „nowoczesności” połączoną z „pedagogiką wstydu”. Wszelkie punkty oporu są izolowane przez „nienawistniki” w rodzaju „faszyści”, „kibole”, czy „mohery”. Wytworzoną presję społeczną Andrzej Gwiazda porównał kiedyś do zatrutej studni z której powinien się napić by tak jak wszyscy wokół zapomnieć o prawdzie.
W roku 2015 wydawało się przez chwilę, że nastąpił nieoczekiwany zwrot akcji i zwyciężyli ci którzy odmówili lub nie zdążyli zaczerpnięcia ze zdroju kłamstwa. Wkrótce jednak ustawiła się kolejka do zatrutej studni i krytycy zakłamania stali się jego żarliwymi apostołami. Nie chodzi tylko o spektakularne przykłady (jak Jadwiga Staniszkis, Ryszard Bugaj, Rafał Woś itd…). Chodzi o akceptację kłamstwa jako zasady. Gdy jedne dzienniki coraz bardziej upodabniają się do „Trybuny Ludu” (zob. smutny przykład „Rzeczpospolitej”), inne (tak zwane „prawicowe”) stają się ich przeciwieństwem – oferując swoją wersję zakłamania. Obrzydliwe „Szkło kontaktowe” doczekało się swojego odpowiednika w TVP Info. Kłamstwo panujące w życiu publicznym ma być zastąpione przez bardziej akceptowalne zakłamanie. Dobrym przykładem jest tutaj spór o Trybunał Konstytucyjny, który sprowadza się do tego – czyje kłamstwo będzie na wierzchu (bo gdyby TK służył prawdzie – jego skład byłby bez znaczenia). Zupełnie niezrozumiałe są w tej sytuacji słowa oburzenia pod adresem pana Rzeplińskiego. Przecież on stara się jak może każdego dnia dowieść że w podłości i zakłamaniu nie ma sobie równych. Właściwy człowiek na właściwym miejscu.
W czasach komuny takie rozdarcie między zakłamaną rzeczywistością a tęsknotą za wolnością i prawdą znajdowało ukojenie w heroicznym Kościele i bezkompromisowej sztuce.
Co nam zostało teraz? Strategia atakujących nas z wszystkich stron wydaje się nie do obrony. Zła które wylegnie dziś na ulice nie da się zatrzymać siłą. To byłby jego triumf. Chyba nie ma się też co łudzić, że w końcu jego impet osłabnie, a zwycięży prawda i dobro. Pozostaje jedynie wierność Pana Cogito - który wie, że: „oni wygrają; pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę; a kornik napisze twój uładzony życiorys”.
Tragiczny wybór między Panem Cogito dobrze oddaje zestawienie końcówki wiersza Herberta z zakończeniem utworu Kafki:
Kres drogi Józefa K:
Gasnącymi oczyma widział jeszcze K., jak panowie, blisko przed jego twarzą, policzek przy policzku, śledzili ostateczne rozstrzygnięcie. "Jak pies!" - powiedział do siebie: było tak, jak gdyby wstyd miał go przeżyć.
Kres drogi Pana Cogito:
powtarzaj stare zaklęcia ludzkości bajki i legendy
bo tak zdobędziesz dobro którego nie zdobędziesz
powtarzaj wielkie słowa powtarzaj je z uporem
jak ci co szli przez pustynię i ginęli w piasku
a nagrodzą cię za to tym co mają pod ręką
chłostą śmiechu zabójstwem na smietniku
idź bo tylko tak będziesz przyjety do grona zimnych
czaszek do grona twoich przodków: Gilgamesza, Hektora,
Rolanda
obrońców królestwa bez kresu i miasta
popiołów
Bądź wierny Idź
W tym roku na maturze przedmiotem analizy był inny wiersz Herberta pod tytułem „Dałem słowo”. Czy to jest znak czasu? Mamy czekać na nowe pokolenie herosów świadomych i wiernych danemu słowu, czy też jest to tylko oswajanie dziwacznej heroiczności „psychicznie i nerwowo chorych”. Czy uczonych o mózgach przeżartych podłością i zakłamaniem wyręczą prości nauczyciele prawdy, czy też kolejka do zatrutej studni będzie się wydłużać? Czy polskość przetrwa, czy też wzorem Józefa K podda się wyrokom losu?
Jerzy Wawro