Wikileaks publikuje wykradzione maile szefa kampanii wyborczej Hillary Clinton, Johna Podesty. Wyłania się z nich świat równoległy, który nie ma wiele wspólnego z medialnym obrazem „amerykańskiej demokracji”, której Clinton tak zaciekle broni przed Trumpem. Demokratyczna „demokracja” jest gotowa na wszystko, aby ludzie nie pasujący do wzorca nie mieli żadnego wpływu na sprawy publiczne. Cynizm i pogarda z jaką knują oni w celu zniszczenia tradycyjnego Kościoła Katolickiego jest tylko jednym z przykładów – dla Polski o tyle istotnym, że nasz kraj jest katolicki. Nie miejmy więc żadnych złudzeń co do relacji polsko-amerykańskich w razie wygrania Clinton.
Taki sam cynizm i zakłamanie widać w sprawie traktatów o wolnym handlu. Uznano, że na potrzeby kampanii dobrze byłoby być przeciw umowei TPP (już podpisany traktat azjatycki), a problemem jest tylko to, jak to sprzedać, aby nie narazić się na zarzut chwiejności poglądów w tej sprawie – bo wcześniej Clintom nazwała ten traktat „złotym standardem”.
Wiemy też obecnie z całą pewnością, że w kwestii skandalu z przesyłaniem tajnych informacji prywatną pocztą przez Clinton, rząd USA nie stał na straży interesu publicznego, ale był mocno zaangażowany w obronę interesów Clinton.
W Polsce taki pragmatyczny cynizm polityczny – reprezentowany przez Donalda Tuska - został odrzucony przez wyborców. Sondaże pokazują, że w USA może być inaczej. Jednak z maili Podesty dowiadujemy się też, jak mało wiarygodne są te sondaże. Jeden z maili zawiera obszerne opracowanie, które wyjaśnia między innymi korekty do oficjalnych danych.