Niejaki Jurek Owsiak wzorem Michnika chciał uciszyć swych oponentów przy użyciu sądu. Jednak coś poszło nie tak, jak się spodziewał i proces ujawnił, że krytycy Owsiaka mają rację. Ludzie Michnika idą na odsiecz: Zaczęło się szczucie na Owsiaka za rzekome przekręty finansowe - których nie udało się nigdy wykazać - i coraz bardziej otwarte wezwania do bojkotu Orkiestry, już nawet bez zastrzegania, że przynosi ona co roku dziesiątki milionów złotych najbardziej potrzebującym.
Gdyby chodziło o „rzekome przekręty”, których „nie udało się nigdy wykazać”, wyrok sądu byłby zapewne inny. Krytykującemu Owsiaka blogerowi chodzi zaś o to, że Owsiak jest najbardziej potrzebującym z potrzebujących ludzi otoczonych opieką „Orkiestry”: „W ramach ciała zwanego Konwentem Fundatorów Lidia Niedźwiedzka-Owsiak i Jerzy Owsiak powołali spółkę „Złoty Melon”. [...] Następnie głosami Lidii Niedźwiedzkiej-Owsiak i Jerzego Owsiaka zdecydowano o wykupieniu za kwotę 1,5 miliona złotych wszystkich udziałów przez Fundację WOŚP w spółce „Złoty Melon”. [...] Jerzy Owsiak sam siebie zatrudnił na stanowisku dyrektora graficznego spółki „Złoty Melon” i sam sobie wypłacał wynagrodzenie (około 13 tysięcy złotych brutto/miesięcznie). Zapytany w Sądzie o ten stan rzeczy stwierdził, że nie pamięta, czy jest prezesem „Złotego Melona” i kto go zatrudnił na stanowisku dyrektora graficznego”.
Sprawa w sumie nie miałaby wielkiego znaczenia, gdyż rację mają ci, którzy wskazują na dość dużą „sprawność” fundacji. Oczywiście im większa kwota, tym mniejszy procent stanowią koszty działania fundacji. Jednak każdy rozsądny człowiek rozumie, że zarząd fundacji musi z czegoś żyć. Mając pełne informacje – sam zdecyduje, czy to dużo czy mało i czy warto wspierać inicjatywę.
Większy problem leży zupełnie gdzie indziej i nie uda się go zakrzyczeć propagandystom z Czerskiej. Chodzi mianowicie o to, co Owsiak robi przy okazji. Czyli o propagandowe wspieranie „resortowych dzieci” i system mentalnego zniewalania społeczeństwa. Symbolicznego znaczenia nabiera tu policzek wymierzony na wizji Miecugowowi. Gdyby nie ta działalność – zapewne większość ludzi najwyżej spuściłaby wstydliwie „zasłonę milczenia” na zalatującą pazernością prywatę.
Czy powyższy akapit zawiera opis niemożliwy do zaakceptowania, nawet jako stanowisko z którym można polemizować? Chyba nie. Dlaczego więc ze strony ludowych obrońców Owsiaka z Czerskiej zamiast spokojnej polemiki mamy prawie wyłącznie oskarżenia o szczucie, obrażanie i temu podobne? Odpowiedź na to pytanie jest prosta: bo to wynika z ich metody walki z przeciwnikami. Jest to metoda identyczna z tym, jaką stosują antysemici. Sprowadza się do przypisywania wybranej grupie ludzi złych intencji i interpretacji wszystkich wydarzeń przy tym założeniu. To jest istota jednego z najbardziej obrzydliwych wytworów naszej cywilizacji.
O tym, że analogiczna metoda jest stosowana przez ludzi Michnika, dobrze wiedzą krytyczni czytelnicy jego piśmidła. Przykładów potwierdzających jest na pęczki. Ot choćby „Horoskop na 2015 rok”, który zawiera wyłącznie graniczące z pomówieniami potwarze w rodzaju: Posłanka RP nazwie w wywiadzie telewizyjnym/radiowym "szmatami" kobiety, które protestują przeciwko gwałtom. Nie będzie za to ponosić żadnych konsekwencji. W tym konkretnym przypadku chodzi o posłankę, która posłużyła się cytatem z plakatu („Marsz szmat”) i bynajmniej nie z powodu protestów przeciw gwałtom.
Aby przeciwdziałać takiej działalności wprowadzono prawne zakazy dyskryminacji. W tym wypadku zastosowanie ma Karta Praw Podstawowych z dnia 14 grudnia 2007 r, która jako akt prawnie wiążący, zakazuje wszelkiej dyskryminacji, w szczególności zaś ze względu na płeć, rasę, kolor skóry, pochodzenie etniczne lub społeczne, przynależność państwową, cechy genetyczne, język, religię lub przekonania, poglądy polityczne lub wszelkie inne poglądy, przynależność do mniejszości narodowej, majątek, urodzenie, niepełnosprawność, wiek lub orientację seksualną.
Nie ulega wątpliwości, że ludzie skupieni wokół Michnika stosują w kształtowaniu opinii publicznej zasady dyskryminujące osób o prawicowych poglądach. Pytaniem do rozstrzygnięcia pozostaje, czy ich działalność jest jedynie podłą propagandą, czy też przestępstwem. Kiedy człowiek mówiący o żydowskim spisku wyraża tylko opinię, a kiedy staje się przestępcą?
Czy rację ma – wreszcie – Adam Michnik w tym, że odpowiedzią na publikacje prasowe może być spór prawny, czy też należy ograniczyć się do kontr-publikacji. W tym drugim przypadku pewną trudność sprawia w Polsce problem opanowania głównych mediów przez „resortowe dzieci”.
Dodatkowo należy wziąć pod uwagę fakt, że Adamowi Michnikowi nie wystarcza już manipulowanie opinią społeczną w sferze etyki i poglądów politycznych (może czuje, że tu jednak poniósł porażkę?). Widzi siebie w roli mędrca, kształtującego poglądy w trudnej sytuacji międzynarodowej. Jego propagandową działalność poddał ostatnio krytyce "Głos Rosji". Tak jak w przypadku jego walki z prawicą, wierzy on w swój nadzwyczajny zmysł pozwalający dostrzec w Moskwie „podskórne wrzenie” oraz powszechną „świadomość kryzysu politycznego, ekonomicznego i moralnego”. Głos Rosji przytacza w odpowiedzi między innymi opinię Grzegorza Kołodki, który przestrzega, że ”radość z problemów Rosji jest krótkowzroczna. Rosja jest importerem wielu dóbr przetworzonych. W Rosji są nie tylko surowce energetyczne, ale mamy tam całą tablicę Mendelejewa. Trzeba się raczej martwić, niż cieszyć”.
Trudno zachować obojętność wobec sytuacji, w której opinia manipulatora i „intelektualnego oszusta” bardziej wpływa na ludzi odpowiedzialnych za losy kraju, niż wyważone głosy specjalistów.
Jerzy Wawro, 2015-01-06
Foto: RIA Novosti – za „Głos Rosji”