Już myślałem, że ten dzień 4 czerwca minie spokojnie. Niech się „styropian” napawa do woli swoim sukcesem. Obiecał im Balcerowicz udane życie i w wielu przypadkach mają (lub mieli). Następny okrągły jubileusz „historycznych wyborów” dzisiejsi bohaterowie będą w najlepszym razie obchodzili w stanie starczej demencji. Więc niech się cieszą. Jestem w stanie zaakceptować Polskę dwóch księżyców.
Nie będę nawet roztrząsał tego, czy Okrągły Stół był aktem zdrady, historycznym kompromisem, czy teatrem dla gawiedzi. Z takim postanowieniem przeżyłem spokojnie cały dzień. Ale tuż przed północą popełniłem falstart. Włączyłem telewizor, sądząc, że w ciągu dnia już wszyscy zbawiciele Polski się nagadali i teraz w spokoju posłucham prognozę pogody. A tu niespodzianka. Zanim zdążyłem wyłączyć telewizor, usłyszałem dwa zdania, które zupełnie mnie rozłożyły na łopatki.
Najpierw Waldemar Kuczyński chełpił się sprytnym planem okradzenia Polaków: najlepiej byłoby zgromadzić „nadmiar pieniądza” na placu i podpalić. Zaraz po nim Tadeusz Syryjczyk opisał zgrozę hiperinflacji jesienią 1989 roku
Najpierw postawiono problem (jak okraść Polaków) a potem podano rozwiązanie: inflacja.
Ówczesna inflacja nie była bowiem wywołana przez mechanizmy rynkowe, ale pojawiała się w wyniku kolejnych decyzji rządzących. Najpierw było to uwolnienie cen żywności (A), potem indeksacja kwartalna wynagrodzeń (B) a na końcu drastyczne podniesienie cen urzędowych energii (C). O ile jednak w pierwszych dwóch przypadkach mamy wzrost cen jako skutek uboczny podjętych działań, to podniesienie cen przez Balcerowicza były świadomym i bezpośrednim wzmocnieniem inflacji.
Cały ten proces opisałem 4 lata temu (http://jurekw.salon24.pl/234805,skad-sie-biora-klopoty-finansowe-polski-2). Z tego tekstu pochodzi powyższy wykres pokazujący inflację na przełomie lat 1989/1990.
Zadziwiające jest to, że wbrew oczywistym faktom udało się przez 25 lat utrzymać mit Balcerowicza – pogromcy inflacji. Jeśli ja miałbym wskazać na największy sukces tego ćwierćwiecza, to chyba właśnie zbudowanie i utrzymanie tego mitu.
Oczywiście nie przypisuję tego sukcesu wspomnianej parze Kuczyński/Syryjczyk. Waldemar Kuczyński jest znany głównie ze swej chorobliwej nienawiści do wszystkiego, co się z PiS'em kojarzy. Natomiast Tadeusz Syryjczyk przejdzie do historii jako minister gospodarki, który publicznie stwierdził, że najlepsza polityka gospodarcza to brak polityki gospodarczej. W jego wypadku całkiem rozsądne podejście, zważywszy na to, że rekomendowano go na ministra podkreślając, że zdobywał doświadczenie jeżdżąc na saksy.
Obaj panowie kojarzą mi się z pijaczkami, którzy po kolejnym kieliszku nie wiedzą już nawet jak się nazywają, ale nadal wierzą w latami powtarzane mity. Jeden mówi: bo w 1989 roku była inflacja że ho ho..... A drugi na to: na kupkę i podpalić. Inflacja..... ho ho …. Na kupkę … inflacja … podpalić.....
Jerzy Wawro, 4-06-2014