W Izraelu znaleziono ciała trzech chłopców (16-19 lat), którzy zaginęli dwa tygodnie temu na Zachodnim Brzegu. Premier Izraela Beniamin Netanjahu oświadczył, że "Hamas jest odpowiedzialny i Hamas zapłaci". Także wiceminister obrony Danny Danon o zabójstwo oskarżył radykalne palestyńskie ugrupowanie Hamas. Danon w oświadczeniu zapewnił, że Izrael zlikwiduje ten palestyński ruch.
Na zabicie chłopców z oburzeniem zareagowali prezydenci USA, Francji i Wielkiej Brytanii.
A co na to Hamas?
Typowa informacja mediów na ten temat brzmi: „Rzecznik Hamasu w Gazie, Sami Abu Zuhri, ostrzegł Izrael, że eskalacja lub wojna sprawią, iż dla Izraela "otworzą się wrota piekieł"”.
Trudno znaleźć informacje, jakie podaje informacyjny portal indyjski: że Hamas, który stanowczo zaprzeczył swemu udziałowi w tym uprowadzeniu i zabójstwie, a rzecznik Hamasu Sami Abu Zuhri powiedział w palestyńskiej telewizji Al-Aqsa TV, że Izrael wykorzystuje śmierć nastolatków do eskalacji działań wobec narodu palestyńskiego i Hamasu w szczególności.
A wydawać by się mogło, że polskie media i politycy wyczuleni na punkcie „grania trumnami” (co wykazali po śmierci prezydenta Kaczyńskiego) będą się trzęśli z oburzenia i wzywali do zachowania pokoju. Nikt nawet nie zapyta o to, jakie Izrael ma dowody, że to Hamas jest winien zbrodni. Ze spokojem relacjonują, że od początku operacji poszukiwawczej wojsko izraelskie zabiło pięciu Palestyńczyków, zatrzymało 420 osób, w tym 305 członków Hamasu, oraz przeszukało 2,2 tys. budynków.