Różni ludzie mają różne predyspozycje i dobrze jest, gdy pełnią role społeczne zgodne z tymi predyspozycjami. W szczególności dotyczy to sprawowania władzy. Andrzej Duda mówi o odbudowaniu wspólnoty i zapewne mówi to szczerze. I to jest jeden z głównych powodów, dla których on może być dobrym prezydentem, a na przykład Grzegorz Braun takich szans nie miał.

Ja w pierwszej turze głosowałem na Grzegorza Brauna (przekonał mnie chęcią pozamykania obecnych władz w więzieniach), ale cieszę się – że to Andrzej Duda wygrał. Jeśli jednak chce odbudować narodową wspólnotę, to nie może angażować się w bieżące spory polityczne. To zaś w znacznym stopniu determinuje możliwości dalszej ofensywy prawicy.

 

Dajmy szansę przeciwnikowi

 

Według Mariusza Maxa Kolonko w USA wiedzą powszechną jest, że wybory w pierwszym rzędzie są porażką przegranego. Czyli chcąc odnieść sukces, trzeba przeciwnikowi dać szansę przegrać.

W obecnej sytuacji szansa przegranej rządzącej mafii jest bardzo duża.

Słuchając komentarzy różnych „uczonych głów” w wieczór wyborczy nie jestem w stanie pojąć jak miałaby wyglądać wspólnota z tymi ludźmi – ale szczerze życzę Andrzejowi Dudzie, aby przynajmniej nie zderzył się za bardzo z ich bezdenną a uczoną głupotą. Numer 1 wieczoru wyborczego to bez wątpliwie teza Ireneusza Krzemińskiego z UW (a jakże). Według niego kampania Dudy była dwuwarstwowa. Pierwsza warstwa perfekcyjna i z sympatycznym liderem, a druga pełna nienawiści i bezpodstawnych oskarżeń. Że zdrajca, że Komoruski itd… Gdyby ktoś z prawicy uważał, że każdy hejter jest nasłany przez politycznych wrogów, to wysłano by go do czubków. Ale wystarczy takiemu dać tytuł największej w Polsce uczelni i już może opowiadać co chce. Kilku innych „uczonych” orzekło, że obietnic Dudy zrealizować się nie da. Skąd to wiedzą? Przeczytali w wypocinach różnych „ekspertów od ekonomii”. Żaden nawet nie spróbował wyjaśnić dlaczegóż to w Wielkiej Brytanii lub Niemczech da się, a u nas nie. Nie ma co tego od nich oczekiwać. Cały ten obóz władzy to banda miernot, głupków i błaznów. Wygrywająca strategia wyborach prezydenckich polegała na tym, że sprowokowano ich do działania. Udający dziennikarza za nasze pieniądze Tomasz Lis przynajmniej raz na coś się przydał. Jego głupota świeciła tak jasno, że rozjaśniłaby noc polarną.

 

Dialog

 

Czas zaoszczędzony wskutek pozostawienia głupków samym sobie można spożytkować na zmierzenie się z problemami postawionymi w czasie kampanii wyborczej. Wbrew zapewnieniom profesora Glińskiego, PiS nie dysponuje kompletnym, spójnym i opracowanym w szczegółach programem gospodarczym. Nie są nawet ugruntowane jego fundamenty. Czy ma to być gospodarka nadal oparta na anglosaskiej bankowości, czy też raczej bliższy nadreńskiemu modelowi społecznej gospodarki rynkowej? Czy podstawą bogactwa ma być pieniądz, czy praca. W dalszej perspektywie pojawia się cały szereg dylematów i propozycji. Dochód gwarantowany, emerytura obywatelska, jednolite stawki VAT, wysokość kwoty wolnej…. Jest wielkie pole do dyskusji i refleksji. Wiele podmiotów może się w to angażować, bez tworzenia formalnej struktury partii, ani wiązania się z partią istniejącą. Wielkim błędem transformacji było scedowanie wszystkich decyzji na oszustów intelektualnych, którzy sami siebie mianowali ekspertami. Współczesny świat jest niesamowicie złożony i trzeba szukać dialogu z ludźmi, którzy potrafią zrozumieć i objaśnić choćby mały jego fragment. Największym błędem byłoby pozostawienie na czas po wyborach dogadywanie się PiS z rodzącą się anty-systemową opozycją. PiS musi przełamać nieufność – a to nie będzie proste. Sądzę, że bardzo by pomógł „rebranding” powiązany z połączeniem partii prawicowych. Przede wszystkim należy jednak nadal rozbudzać przekonanie ludzi, że jednak od nich coś zależy. Stworzyć warunki sprzyjające ich zaangażowaniu w urządzaniu Ojczyzny. Tej szansy nie wolno zmarnować.

 

Jerzy Wawro