Wydarzeniem weekendu była bez wątpienia konwencja PiS, na której Jarosław Kaczyński wskazał kandydata na premiera w razie (bardzo prawdopodobnych) wygranych przez PiS wyborów. Konwencja była przygotowana perfekcyjnie. Dotyczy to także przygotowania kandydatki na premiera – Beaty Szydło. Porównując poprzednie jej wystąpienia z przemówieniem na konwencji, widać kolosalną zmianę. Fakt, że przyszłym premierem ma być kobieta skłania do naturalnych porównań z Ewą Kopacz. Agresywny bełkot obecnej Pani Premier o judzącym z tylnego siedzenia Prezesie i rozwalaniu Polski kontrastował z merytorycznym wystąpieniem kandydatki PiS.
Politycy PO chyba stali się ofiarami własnej propagandy. Bo chyba do nikogo poza partyjnym betonem ta strategia już nie trafia.
W pojedynku na konwencje mieliśmy bez wątpienia nokaut. Ale poza PR-em potrzebny jest jeszcze program na miarę oczekiwań społeczeństwa oraz praca zmierzająca do przekonania tegoż społeczeństwa, że należy dać partii szansę na realizację tego programu. Co prawda PiS w odróżnieniu od swoich przeciwników posiada opracowany program, ale jest on zbyt mało konkretny i za bardzo rozwlekły.