Wyborcy Andrzeja Dudy otrzymali wczoraj ekstra bonus od Polskiego Radia, w postaci wywiadu profesorem Romanem Kuźniarem – doradcą Komorowskiego. Świadomość tego, że ten człowiek już wkrótce będzie tylko jednym z wielu pasożytów z profesorskim tytułem jest budująca. Oto próbka mądrości jakimi uraczył nas Kuźniar na pożegnanie:
-
Na temat imigracji z Afryki Północnej: Tak że decyzja ogólna jest okay, natomiast uważam, że rzeczywiście Polska powinna wykazywać większą otwartość. Mam wrażenie, że polskie władze tutaj troszkę zbyt rygorystycznie do tego podchodzą, tu trzeba rzeczywiście być solidarnym. Podoba mi się stanowisko, które wczoraj zaprezentował przewodniczący Rady Europejskiej, premier, były premier Donald Tusk, że solidarność to także gotowość do poświęcenia. I wydaje mi się, że tutaj powinniśmy móc liczyć, Polacy, na większą otwartość naszych władz, bo mam wrażenie, że nawet sondaże pokazują, że Polacy są bardziej przychylni niż polski rząd.
Być może „profesor” ma rację, jeśli rozumiemy określenie „Polacy” zgodnie z panującą w PO tradycją – jako wyborców „Platformy” (których szybko ubywa). Bo wszystkie sondaże pokazują, że Polacy nie chcą imigrantów (nawet jeśli „elita” twierdzi, że „my, jako naród nie przeżyjemy bez imigrantów”) - zwłaszcza obcych nam kulturowo
-
Na temat baz amerykańskich w Polsce i groźby rosyjskich kroków odwetowych: Rzecz w tym, żeby wiedzieć, kiedy to są słowa i robić to, co powinniśmy robić. Tak że w tej fazie nie należy się tym przejmować, dlatego że to przecież nie są duże środki. Mam na myśli to, co tu się znajdzie na arenie kilku państw Europy Środkowej, Północnej i Południowej, dlatego że to jest nawet poniżej tego, o czym mówiono w kontekście aktu stanowiącego z 97 roku.
Gdyby pan Kuźniar nie był idiotą, to rozumiałby, że argument z „niedużych środków” miałby w tym kontekście znaczenie, gdyby dotyczył zagrożenia z zewnątrz. Wtedy mógłby powiedzieć: co tam taka jedna rakieta z bronią jądrową – przecież ona zniszczy co najwyżej W-wę. Słuchając mądrości płynących ze stolycy Polacy mogliby rzeczywiście ze zrozumieniem pokiwać głowami, a nawet się ucieszyć….