Zazwyczaj na ulicę wychodzą ludzie, którzy nie mają możliwości wyrażania swych poglądów w sposób bardziej spokojny. Nawiązuje się na przykład do czasów stanu wojennego, gdy w mediach dominował głos władzy nie mającej mandatu społecznego. Wczoraj na ulicę wylazła „elita”, która opanowała wszystkie główne media i ma sporą (blokującą możliwość zmiany Konstytucji) reprezentację w Parlamencie. Może zabłądzili?
Chyba jednak rację ma anonimowy autor poniższej ilustracji:
Oni nie wyobrażają sobie istnienia „demokracji” w której większość myśli inaczej niż oni.
Dzisiaj ma być „odpowiedź” tej drugiej części społeczeństwa.
Wśród haseł „demokratów” po części „zapożyczonych” z czasów komuny zwracają uwagę ataki na Prezydenta: „Głowa państwa, a nie draństwa”, „Dudy twarz. Gdzie ją masz?”, „Kaczyński Duda – Jedna paskuda” itd… Wszystko to w obronie zasady: „sankcjonowanie znieważenia urzędującego prezydenta RP wiąże się nie tylko z szacunkiem należnym najwyższemu urzędowi w państwie, ale także z szacunkiem do samego państwa, które jest dobrem wspólnym”.